Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Tiamat - Clouds

Ten album jest dla mnie wyjątkowy... Nie pamiętam, kiedy tak bardzo żałowałem zakupu krążka! Po przeczytaniu kilku pochlebnych recenzji na temat tego albumu, w okresie, kiedy ściągawkami posługiwała się chyba tylko NASA wyłożyłem 40 zł na zakup właśnie "Clouds".
Gówno! To słowo od razu cisnęło mi się na usta! Ciężkie, wolne, doomowe riffy, dosyć oszczędna, niezbyt wyszukana gra klawiszowca i wokal przypominający odgłosy wydawane w ubikacji jak się ma zaparcie. Solówki gitarowe są przyzwoite, ale bardzo oszczędne. Perkusista jest jedynym jasnym punktem zespołu - nie gra szybko, ale ciekawie, jest tam gdzie być powinien i jak tylko ma odrobinę miejsca, to dostajemy całkiem ciekawe przejście.

Za brzmienie odpowiadał Waldek Sorychta, więć album brzmi dosyć mięsiście, tyle, że słuchając sekcji rytmicznej wydaje mi się, że nagrywana była w jakimś dobrze nagłośnionym pokoju. Jak na zespół zmierzający w kierunku doom-gothic, za mało jest tu jeszcze przestrzeni, za dużo elementów nawiązujących do dwóch pierwszych płyt "Summerian Cry" i "The Astral Sleep", za dużo brudu w brzmieniu, no i ten okropny wokal. Również warstwa tekstowa, antyreligijna oczywiście, jest dosyć płytka i przyziemna. Nawet samo zakończenie albumu - odgłos elektrokardiaogramu i zatrzymanie zycia... hmmm - bardzo autoironiczne...

Wydawca: Century Media Records (1992)
Komentarze
Harlequin : spoko, ja jestem jedynie reprezentantem własnego gustu :D
marlon : Nie zgadzam się z autorem recenzji, wg. mnie CLOUDS to przyzwoita płyta...
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar