Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Blog :

Straszna bajka - ciąg dalszy

Wydarzeniem tym było pojawienie się we wsi dziada Daniła. Dziad ów, sto albo i więcej lat już mający, gawędziarzem był zawołanym. Chodził ci on ode wsi do wsi, bajędy prawiąc, za co go karmiono i przytulisko w chałupach dawano. A umiał ci on bajek – z tysiąc chyba: o królewnie co ją żaba w zadek kopła, o królewiczu co konfitury wyjadał z dziury, o strasznym Kaziu którego muchy oblazły.
 
Traf chciał, że pierwsze swe kroki skierowało dziad do chałupy Mateusza i Pelagii. Przyjęto go w niej pięknie, chlebem i mlekiem, za co wdzięczny Daniło wieściami ze swiata odwdzięczyć się postanowił.
I popłynęły z ust jego w mrok izby opowieści o tym jak źle się w królestwie dzieje. Oto jedyny syn króla tej krainy, nadobny Jęzory, już miesiąc na łożu leży, chorobą straszną zmorzony. Urok rzuciła na niego czarownica przebrzydła, rękę której Jęzory ze wstrętem odrzucił.

Nasłała ci ona na Jęzorego diabłów pieciu, którzy w królewicza weszli i chorobę ową spowodowali. Przez czarcich synów młodzieniec ani spać nie moze, ani jeść, co rychłym zgonem mu grozi. Diabły nikomu się do Jęzorego zbliżyć nie pozwalają - a gdy tylko ktoś spróbuje tak straszny odór z ciała królewicza dobywać się poczyna, że niemozliwością jest w jednym pomieszczeniu z nim wytrzymać.

Próbowali zrozpaczeni rodzice wiedźmę przebłagać, nawet rekę syna bez jego zgody jej oddać (na co się baba wnet zgodziła), jednak złośliwy pech pokrzyżował plany odczarowania nieszczęśnika. Otóż tego samego dnia, w którym czarownica wybierała się do zamku, by klątwę z młodzieńca zdjąć, spadła jej na wyłysiałą głowę cegła z dachu - i wiedźmę na miejscu ubiła.

Królewscy rodzice nie stracili jednak wiary w uratowanie syna, i wieści po całym królestwie rozpuścili, że kto by Jęzorego od czartów wybawił, ten rekę jego otrzyma a wraz z nią królestwo.

Wielu już próbowało nadobnemu młodzieńcowi pomóc, jednak czarty które w nim mieszkają (Belial, Vader, Behemot, Gziczka i Giertych) zbyt silne są dla zwykłego śmiertelnika i nikomu jednak do tej pory się ta sztuka nie udała.

Tu przerwał Daniło opowieść swoją, i zza pazuchy portrecik maleńki wyciągnał. Na portreciku owym lico Jęzorego uwiecznione zostało.

Spojrzeli ze współczuciem na obraz królewicza Mateusz i Pelagia, spojrzała i Kapucyna...i od razu, z kretesem w Jęzorym się zadurzyła.

Od tej pory zmieniła się księżniczka nie do poznania, nie w głowie jej były harce po wsi i psie figle. Ucichła Kapucyna, zesmutniała, w melancholię jakaś dziwna wpadła. A wszystko to przez ciągłe rozmyślanie jak by tu biednemu Jęzoremu pomóc...




Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły