Otwieram okno, wychylam się lekko, zerkam na światełka, które przy pomnikach zostawili ludzie, przechodząc nieświadomie. Jedne świecą mocniej, inne słabiej, inne wcale, śpią tam ludzie, leżą zwłoki, pierdolą się suki.
Jest chłodno. Wiatr szumem wdziera się w moje płuca, do mojego pokoju... Wypijam szklankę gorącej herbaty. Od razu przenika mnie ciepło, ściany krzyczą swą zgniłą zielenią i rwą się do mnie plakatami, zdjęciami, rysunkami, wzierają w moje oczy. Gitara wydaje ciche, niepewne "Brzdęk"- czyżby bała się mnie? Długopis zaciskany w dygoczącej dłoni, klei się od potu.
Nie chcę myśleć o tych wszystkich straconych chwilach, więc poddaję się na starcie.
Znów Łabędzie- sznur łabędzi- jak życie- odwiecznie lecą tam gdzie ciepło, odwiecznie związane ze mną- choć tak do nich nie podobna stoję naśladując ruch ich skrzydeł na wzgórzu.
Jest ktoś kto kocha i jest też ktoś kochany. Jest światło i mrok, dzień i noc, prawda i fałsz- wszystko to tak naturalne jakby wpisane na stałe w ludzką egzystencję- czy może się nie kończyć? Zawsze skazana na światło i ciemność???
Pijak gdzieś na końcu tego krajobrazu zatacza się żałośnie- jakby ostatni element mojego życia- buńczucznie skręcone, pijane, żałosne, ale.. ciągle pełne niepoprawnego optymizmu.
Ktoś mnie kocha. To jest największy dar. Nie liczy się nic. Ani nikt.
Trzymam w dłoni kasztana- mały, twardy- już na starcie silniejszy ode mnie- ale to ja mam większe szanse na cokolwiek. Tak ja. Zapalam lampkę- wiecznie światło przegania mrok. Dzień następuje po nocy.
Jest dobrze- spokój otwiera okna, wlewa wylewny, wszystkowiedzący wiatr. Słonce, delikatnie smaga mnie promieniami po zmarszczonym czole... wyrywam się ze snu- snu, który ochronił mnie przed mrokiem nocy. Snu- którym był Anioł o wielkich, pierzastych skrzydłach.
amaimon : no to ja moze cos napisze o koncercie w krakowskim "Loch Ness" co praw...
rozbit : ja też
blashyrk : Ach ale wczoraj we wrocławiu sieka była, niedawno (2 godziny temu ws...