Osoba Rona Jarzombka fanom technicznego grania jest zapewne znana. Muzyk kojarzony przede wszystkich wszystkim z Watchtower, po nagraniu z tym zespołem "Control & Resistance" w zasadzie zniknął z muzycznej sceny i nie było o nie prawie nic słychać. Rok 1996 przyniósł jego solowy album, ale umknął on gdzieś uwadze krytyki. Nie sposób jednak był przeoczyć projekt z jakim Jarzombek wystartował kolejnego roku.
"Ink Complete" to muzyczny projekt, koncept, w którym muzycy
postanowili stworzyć instrumentalny świat kreskówkowych i bajkowych
bohaterów. Nie ciężko jest więc się domyślić, że oprócz fenomenalnej
techniki i chirurgicznej precyzji wykonawczej muzyka zawiera sporo
dawkę humoru. Niektórzy mogę oczywiście z góry kręcić nosem, że to
kolejny (a w zasadzie chyba pierwszy) projekt, w którym mamy
instrumentalną masturbację, ale tym razem śpieszę uspokoić. Spastic Ink
swoim poziomem ustępuje chyba tylko genialnemu Liquid Tension
Experiment. Te kompozycje mają treść i nawet jeśli naszpikowane są
techniką, to jednak nie przyćmiewają tematyki utworów. Kawałki więc są
mało podobne do siebie, są pomysłowe, a oprócz tego słuchacz odczuwa
przyjemność słuchania z tego typu muzyki. Jeśli ktoś ceni sobie takie zespoły jak wspomniany wcześniej LTE, ale oprócz tego Behold… The Arctopus, Elektro Quarterstaff czy Electrocution 250 powinien sięgnąć po pierwszy album projektu Rona Jarzombka, gdyż jest on po prostu lepsze od dokonań wspomnianych powyżej trzech formacji.
Tracklista:
01. The Mad Data Race
02. A Morning With Squeakie
03. Just a Little Dirty
04. See, And It's Sharp!
05. Suspended On All Fours
06. A Wild Hare
07. Harm And Half-time Baking Shuffle
08. To Counter And Groove In E-Minor
09. That 178 Thing
10. Eighths Is Enough
11. Mosquito Brain Surgery
12. Hidden
Wydawca: Dream Circle Records (1997)
Harlequin : Ja tam lubie :) mądre instrumentalne granie z jajem :)
Stary_Zgred : Doskonała płyta - ale wymagająca wsłuchania się w jej smaczki....