Jakoś z industrialem nigdy nie byłem za pan brat. Próbowałem polubić Godflesh - póki co nie udało się. Próbowałem pokochać Ministry - co najwyżej polubiłem. Za namową redakcyjnych koleżanek - sióstr V - zapoznałem się z twórczością Skinny Puppy, a konkretnie z tą ze środkowego okresu działalnosci zespołu. Na początku za swojego faworyta uwazałem "Mind: A Perpetual Intercourse", ale kolejne odsłuchy nie pozwalały pozostawać obojętnym na narkotyczne, schizujące dźwięki siódmego albumu jakim był "Too Dark Park".
Płyta przynosi niespełna 40 minut muzyki, o ile za takową można uznać te dźwięki. "Too Dark Park" to bowiem nie tylko jeden wielki industrialny eksperyment muzyczny, ale też elektroniczna podróż do najmroczniejszych, najbardziej przytępionych rejonów ludzkiej świadomości i percepcji.Formacja gruntownie odeszła od dość dynamicznego grania znanego z płyt "Mind: A Perpetual Intercourse" oraz "Cleanse Fold And Manipulate" opartego na miarowym pulsie basu. Nie kontynuuje tu też ścieżki obranej na poprzednim krążku "Rabies", który za sprawą Ala Jourgensena był małym ukłonem w stronę twórczości Ministry. Tym razem Skinny Puppy oferuje zupełnie inne pejzaże, burzące wszelakie znane dotychczas konwencje. Próżno doszukiwać tu się schematów piosenkowych, czy nawet tematów przewodnich. Bardzo często utwory przypominają zlepek luźnych pomysłów i pojedynczych motywów pozlepianych dość jednolitym, ale i tak urozmaiconym podkładem muzycznym. W otworach przewija się sporo monologów, odgłosów z życia wziętych, które wkomponowane w te pozornie chaotyczne dźwięki tworzą pewien ciąg luźnych kadrów powiązanych pojedynczymi motywami. Zupełnie jakby ktoś oglądał soundtrack do myśli osoby na LSD.
"Too Dark Park" rozpoczyna się od dość agresywnych i szorstkich dźwięków "Convulsion". Kolejne trzy utwory mam wrażenie, że jeszcze bardziej zagęszczają tą duszną atmosferę, aczkolwiek muzycznie dźwięki są chyba bardziej zawiesiste. Pierwsze apogeum zawieszenia przychodzi wraz z "Nature's Revenge", które w moim odczuciu pełne jest burzliwości, kontrastów i chłodu. Kolejne trzy kawałki stopniowo jakby rozluźniały atmosferę, ale narkotykowy zacisk powraca ze zdwojoną siłą w genialnym (moim ulubionym chyba) "Morpheus Laughing" znajdując rozwiązania w "Reclamation".
Nie wiem jacy muzycy grają w Skinny Puppy. Może się dowiem kiedyś, ale na dzień dzisiejszy mogę powiedzieć, że "Too Dark Park" to album genialny, jedyny w swoim rodzaju, którego raczej trzeba poczuć niż zrozumieć. Ci muzycy na pewno nie tworzyli tych dźwięków będąc w trzeźwym stanie. To nie są dźwięki, które przeciętny człowiek jest w stanie stworzyć poprzez logikę i układanie nut w główce, na gryfie, na komputerze czy symulatorze. Nie jest to też dzieło przypadku, bo ten chaos tworzy pewną logiczną całość i ma jakieś emocjonalne przesłanie. Tak czy owak - najpierw przesłuchać, potem, przesłuchać, a potem kupić.
Tracklista:
01. Convulsion
02. Tormentor
03. Spasmolytic
04. Rash Reflection
05. Nature's Revenge
06. Shore Lined Poison
07. Grave Wisdom
08. T.F.W.O.
09. Morpheus Laughing
10. Reclamation
Wydawca: Nettwerk/Capitol (1990)
Ignor : Posłuchałem , posłuchałem i szczerze jestem oszołomiony tym wy...
Harlequin : Niet, ale Skinny Puppy rozwaliło mnie :) good stuff ;) raczek poszerzam h...
amorphous : O zmieniasz branże? ;-)