Simulacra to twory mające imitować - bedące kopią rzeczywistości. Nazwa z pewnością znana bardziej jest wielu osobom z doskonałej powieści Philip K. Dicka pod tym samym tytułem. W tym właśnie projekcie Miguel'a Boriau znany z Insomnii, Weihan, Beyond Infinity, Nihilum i Mannus próbuje dźwiękami oddać pustkę.
Bardzo często spotkać się można z kakofonią dzwięków, gdzie tylko tytuły
próbują nam wmówić, że właśnie mamy do czynienia z gatunkiem "dark ambient". Muzyka nie wywołuje w głowie żadnych obrazów, a raczej sprawia jej ból. O ile jeszcze muzyk udowodnił kiedyś, że potrafi
zagrać tonalnie, to mamy teraz prawo mowić o jakiejś ewolucji artysty w kierunku
tak zwanej muzyki eksperymentalnej, a biedny recenzent ma przynajmniej o
czym pisać…Miguel'a Boriau zdaje się walczyć z tym wizerunkiem o dobre imię gatunku. Płyta jest już drugim wydawnictwem artysty w tym projekcie, po "Eidolon". W "Somewhere... Inside A Void" artysta zrezygnował z klasycznego dzielenia płyty na utwory - mamy do czynienia z jedną trwającą aż 22 minuty scieżką.
Całość znajduje się w typowej dla No Angels minimalistycznej oprawie, która doskonale komponuje się z muzyką. Płyta umieszczona jest w grubej foliowej kopercie z dodatkową grafiką wewnątrz. Całość zafoliowana, limitowana do 100 ręcznie numerowanych kopii (moja 61).
Muzyka nadaje się idealnie do kontemplacji i medytacji. Probójąc oddać pustkę autor zdecydował się użyć mrocznych dźwięków, na które składają się dudnienia, buczenia, basy. Nadające efekt tajemniczości spięcia, trzaski, transformatorowe, echa i szumy… trochę to wszystko monotonne… Dla fanów dark ambientu gratka. Jeżeli ktoś szuka muzyki do medytacji lub synchronizacji fal mózgowych, można zaryzykować te parę złotych.
Wydawca: No Angels Prod. (2007)