Mężczyźnie, którego kochać mi nie wolno
Ktoś próbował zabić moje serce
Więc zamknęłam je w szczelnej skorupie
Ale z wiekiem skorupa zaczęła pękać
Przez szczeliny wylały się tęskne uczucia
Moje serce znów biło płacząc o miłość
Moje serce umarło pewnej nocy
Zabite ogromem czyjejś miłości
Niczym ugodzone zatrutą strzałą
Fałszywego amora
Moje serce umarło wśród fajerwerków burzy
Wśród requiem ulewy, wśród huku grzmotów
Jakby niebo krzyczało - Calla odeszła
A wiatr huczał -nikt jej bólu nie zrozumie
Bo miłość i z przyjaciela ślepca uczyni
Moja dusza umarła następnego dnia
Wśród kolorowych galerii sklepów
Wśród gwaru roześmianych ludzi
Pędzących każdy ku swemu przeznaczeniu
Moja dusza umierała powoli
Z każdym pocałunkiem pary w rogu kawiarni
Z każdą suknią przypominającą blizny na ciele
Aż spłonęła w błysku fleszu aparatu
Którym ktoś robił zdjęcia idealnym kobietom
Więc przyoblekłam moje nieidealne ciało
W moją idealną czerń
I wróciłam do pustego pokoju
Gdzie nigdy nikt nie czekał
By zaczekać po raz ostatni
Aż umrę do końca
Tobie ofiarowuje moje martwe serce
Tobie ofiarowuje moją martwą duszę
Jeszcze Ty mógłbyś tchnąć w nie życie
Nie przyjmiesz tej ofiary
Rozumiem,to nie ja jestem godna
Więc czas odejść
Niewiele będzie żal
Bo tak niewiele miałam
Odejdę samotną drogą
Aż umrę do końca
Ale nawet wtedy
Nie złamię przysięgi
Będę czuwać
Niczym martwy
Anioł Stróż
Aż umrę do końca
A jeśli jest coś
Po drugiej stronie
Przyjdzie mi zapłacić
Za zakazane uczucie
Więc uczyńcie mnie
Aniołem Stróżem
Pozwólcie w tym świece
Umrzeć do końca