Zapłakane niebiosa rozpuszczają ziemię.
Moczą na swą sól,
Zabrudzają powietrze.
Ty jedyna stoisz na tym wietrze,
Patrzysz się na księżyc i ze łzami w oczach na spółkę z boskimi mówisz:
Kurwa! Jak długo to trwać jeszcze będzie!
On do Ciebie szepcze,
Tyka usta, tyka rękę.
To już koniec, to blade powietrze.
Wspomnienia z historii dawnego istnienia,
Myśli, słowa, stare znaczenia.
Lecz w czyim kierunku do wyrzucenia?
Maltretujesz swoją duszę,
Splatasz dłonie, chrzęst kostek.
Chcesz to zrobić, lecz to jeszcze nie koniec.
Zamartwiasz swe serce różnymi odczuciami,
Grzechem i zemstami.
Lecz spójrz teraz w lustro, i spowiadaj się sobie, póty nie nadeszło nowe jutro
KostucH
Moczą na swą sól,
Zabrudzają powietrze.
Ty jedyna stoisz na tym wietrze,
Patrzysz się na księżyc i ze łzami w oczach na spółkę z boskimi mówisz:
Kurwa! Jak długo to trwać jeszcze będzie!
On do Ciebie szepcze,
Tyka usta, tyka rękę.
To już koniec, to blade powietrze.
Wspomnienia z historii dawnego istnienia,
Myśli, słowa, stare znaczenia.
Lecz w czyim kierunku do wyrzucenia?
Maltretujesz swoją duszę,
Splatasz dłonie, chrzęst kostek.
Chcesz to zrobić, lecz to jeszcze nie koniec.
Zamartwiasz swe serce różnymi odczuciami,
Grzechem i zemstami.
Lecz spójrz teraz w lustro, i spowiadaj się sobie, póty nie nadeszło nowe jutro