Plaża nad Wisłą, piękny jeszcze letni, choć już wrześniowy wieczór i cztery formacje na scenie: kielecki Jelonek, norweska Sirenia, niemieckie In Extremo i Edguy. 11 września plaża miejska w Płocku stała się areną mocnych muzycznych wrażeń. Rock, gothic metal, power metal i wiele pokrewnych im gatunków zakrólowały na scenie.
Rock, gothic metal, power metal i wiele pokrewnych im gatunków królowały na scenie.
Organizatorzy imprezy - Urząd Miasta Płocka i Agencja IDO (pomysłodawca koncertu) - naprawdę się postarali. Organizacja festiwalu robiła wrażenie: wstęp wolny, a jednak dyscyplina, ochroniarze i służby porządkowe wszędzie nie ostentacyjnie, ale dyskretnie rozsiane, punkt sprzedaży festiwalowych koszulek i bluz, za sceną dostępne pole namiotowe, po koncercie podstawione busy kursujące do Kutna i Warszawy. Jest to już piąta edycja tej imprezy. W ubiegłych latach wystąpili: Blind Guardian, Therion, Uriah Heep, Slade, Acid Drinkers, Hunter, Maciek Maleńczuk z Homo Twist, John Porter, Harlem, Robert Janowski oraz coverowe zespoły z Europy. Koncerty w ramach Płock Cover Festiwal co roku gromadzą kilkanaście tysięcy fanów dobrego rocka i metalu w jego najróżniejszych odmianach.Kilka słów o każdej z kapel. O 18.05 zagrał Jelonek - polski zespół rockowy z Kielc. Michał Jelonek to polski kompozytor, muzyk i skrzypek. Członek zespołów Hunter i Orkiestra Dni Naszych oraz były członek kieleckiej grupy Ankh. Jelonek jest współautorem piętnastu albumów, a na ponad dwudziestu wystąpił gościnnie. Muzyka wykonywana przez niego jest dosyć różnorodna, nie ograniczając się do jednego gatunku - łączy muzykę poważną, pop, folk, rock, metal, heavy metal, hard rock. Działa jako muzyk sesyjny, koncertuje na całym świcie. 3 grudnia 2007 roku ukazała się jego solowa płyta zatytułowana "Jelonek". Jest ona płytą art rockową z wiodącą rolą skrzypiec. Jego współpracownicy to: Mariusz "Maniek" Andraszek - gitara basowa, Leszek "Jebik" Kowalik - gitara, Paweł "Chojo" Chojnacki - perkusja, Krzysztof "Krzysiu" Osiak - instrumenty klawiszowe. Koncert Jelonka był niezwykle energetyczny - nie dało się nie pójść pod scenę i nie po pląsać w takt jego skocznych kompozycji. Świetnie rozgrzał, jako pierwszy zespół grający na festiwalu, coraz liczniej przybywającą publiczność.
Sirenia to norweska grupa muzyczna, która zaczęła swój występ po Jelonku. Zespół powstał z inicjatywy gitarzysty grupy Tristania w 2001 roku. W swoich utworach łączy elementy muzyki klasycznej, gothic metalu i metalu symfonicznego, ale także i ostrzejszych gatunków, jak black i death metal. Zespół ma na swoim koncie cztery albumy, a ostatni to wydany w ubiegłym roku "The 13th Floor". Obecny skład zespołu: Ailyn - wokal, Morten Veland - wokal, gitara elektryczna, gitara basowa, instrumenty klawiszowe, perkusja, Jonathan A. Perez - perkusja, Björn Landa - gitara podczas koncertów, Roland Navratil - perkusja podczas koncertów. Na scenie artyści prezentowali się niezwykle malowniczo - gotyckie stroje i odpowiednio dobrana gra świateł stwarzały szczególny nastrój i tworzyły klimat tego koncertu. Jednakże sam głos wokalistki pozostawia wiele do życzenia, a dobór lateksowego gorsetu do pięknej koronkowej spódnicy nie był najtrafniejszym wyborem artystki. Niestety potwierdził się po raz kolejny niedobór naprawdę mocnych i profesjonalnie brzmiących kobiecych wokali. Choć nie powiem - "słuchało się" całkiem dobrze.
In Extremo to trzeci zespół występujący nad Wisłą tego wrześniowego wieczoru (zresztą po raz pierwszy w Polsce). Nazwa grupy oznacza po łacinie "na końcu/granicy/szczycie" (extremum, gen. extremi) - i faktycznie muzycy zarówno poziomem wykonania swoich kompozycji, jak i swoim wyglądem (!) doprowadzali swoją publiczność (zwłaszcza damską jej część) do ekstremum. Niepowtarzalny styl tej niemieckiej grupy, działającej w Berlinie od 1995 roku, powstał poprzez połączenie tradycyjnych metalowych brzmień z muzyką średniowieczną czy ludową; zaliczani do tzw. folk metalu, rocka średniowiecznego, a czasem też heavy metalu - wykorzystują instrumenty takie jak dudy germańskie czy harfa. W ich repertuarze znalazły się znane średniowieczne utwory pochodzące z "Carmina Burana" oraz ówczesnej poezji, jak np. "Palestinalied" (utwór wykonywany również przez Adaro i Qntal) czy "Herr Mannelig". Z czasem zespół stworzył również własny materiał w języku niemieckim, w przeciwieństwie do innych wykorzystywanych przez nich utworów: łacińskich, norweskich, hiszpańskich, francuskich czy hebrajskich. Charyzmatycznym członkiem zespołu jest wokalista Das Letzte Einhorn (niem. "ostatni jednorożec"). Ich ostatni album studyjny z 2009 roku to "A Tribute to Die Fantastischen Vier". Mają na swoim koncie także liczne albumy koncertowe i akustyczne. Obecni członkowie: Das Letzte Einhorn (Michael Robert Rhein), Der Lange (Sebastian Oliver Lange), Die Lutter (Kay Lutter), Dr. Pymonte (André Strugala), Flex der Biegsame (Marco Ernst-Felix Zorzytzky), Yellow Pfeiffer (Boris Pfeiffer), Specki T.D. (Florian Speckardt).
Edguy zagrał na finał już w scenerii nocnej i w akompaniamencie szumu fal Wisły (która na szczęście nie wylała, choć jeszcze w piątek przed koncertem w mieście obowiązywał alarm powodziowy). Ten niemiecki zespół istnieje od 1992 roku i początkowo grał przede wszystkim covery takich wykonawców jak KISS, AC/DC, Deep Purple czy Iron Maiden, z czasem jednak zdecydował się na własny repertuar utrzymany w stylu power metalowym. Pierwszym pełnoprawnym albumem był nagrany w 1997 roku "Kingdom of Madness". Znaczącym krokiem w ich karierze była płyta "Vain Glory Opera", z której największą chyba sławę uzyskał utwór tytułowy, grany do dziś na każdym koncercie. Najnowsze dzieło Edguy "Tintus Sanctus" zostało wydane 14 listopada 2008 roku. Grupa zagrała w składzie: Tobias Sammet - śpiew, Jens Ludwig - gitara, Dirk Sauer - gitara, Tobias Exxel - gitara basowa, Felix Bohnke - perkusja. Ich koncert na płockiej plaży był pewnym uspokojeniem, po niezmiernie skocznym występie In Extremo, na zwieńczenie dnia. Dali dobry, równy koncert, ale bez fajerwerków energii i wielkiego show na scenie jak ich poprzednicy. Bo choć sam zespół nie stroni od skocznych utworów i mocniejszego brzmienia, to jednak dla mnie berło tego festiwalu otrzymali muzycy z In Extremo.
Płock Cover Festival w swojej piątej już edycji zaprezentował dosyć wysoki poziom i zróżnicowany repertuar muzyczny. Miejsce, pora roku, aura, widzowie, organizatorzy, tubylcy - żaden z tych elementów nie zawiódł. Spokojny powrót do domu busikiem, który podjechał po nas prawie pod sam teren festiwalu, był idealnym zwieńczeniem tej coverowej nocy. A łupem z tego wyjazdu jest świetnie zaprojektowana festiwalowa koszulka.