Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Literatura :

Orson Scott Card - Przygotowania

Orson Scott Card, Przygotowania, Science Fiction, Gra Endera, Prószyński i S-ka

15 maja nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka ukazała się książka Orsona Scotta Carda i Aarona Johnstona “Przygotowania”. Książka reklamowana jako najnowsza książka autora nie jest ani ostatnią ani nawet ostatnio wydaną książką cyklu o Enderze (ostatnio wydaną są “Dzieci floty”). Książka jest tłumaczeniem noweli “The Swarm” z 2016 roku i stanowi pierwszą część cyklu “Drugiej Wojny z Formidami”. Opowiada ona o wydarzeniach poprzedzających słynną “Grę Endera”, historii wojny z obcymi, a także o losach niektórych bohaterów występujących w książkach poprzedzających, nastepujących jak i równoległych do głównego cyklu.

Przed przeczytaniem książki pamiętałem już jak przez mgłę dawno przeczytaną “Grę Endera”, “Mówcę umarłych”, “Xenocyd” oraz “Dzieci umysłu” i choć nie mogę nazwać się fanem, to Carda dosyć lubię także dzięki cylkowi o Alwinie Stwórcy. Natomiast zupełnie nie byłem świadomy istnienia książek poprzedzających trylogię. Po “Children of the Fleet” sięgnąłem niedawno przez przypadek, ale książka średnio przypadła mi do gustu, więc po “Przygotowania” sięgnąłem z ociąganiem. Dodatkowo odstraszała mnie obecność współautora. Wszyscy wiemy, że oznacza on, iż w praktyce książka zwykle w całości napisana jest przez ghostwritera, a znane nazwisko służy raczej tylko za reklamę kiepskiej często powieści. Muszę przyznać, że się pomyliłem.

Aaron Johnston był współproducentem średniej jakości filmu “Gra Endera” z Harrisonem Fordem oraz pomagał Cardowi wydać przez Marvela komiksy o Enderze. Razem też współtworzyli niedawno wydany serial “Extinct” dziejący się w realiach podobnych do trylogii. Nie da się więc zaprzeczyć, że Johnston jest z pewnością fanem cyklu. Ma to odbicie w samym tekście. Ciężko stwierdzić ile w książce jest wkładu Carda, a ile współautora, ale mogłaby ona być wydana spokojnie pod marką samego Orsona Scotta Carda i nie wzbudzić podejrzeń. Mamy jak zwykle dość spójny świat, wartką akcję, ciekawe rozwiązania techniczne i wszystko to w znanym już z poprzednich książek wszechświecie. Spory wysiłek został włożony, by wszystkie aspekty fabuły były spójne z dotychczasowymi książkami o Enderze, co zwykle nie jest łatwe w przypadku prequeli. Na szczęście w “Grze Endera” i kolejnych książkach o samych Formidach, ich fizjologii i społeczeństwie wiemy niewiele, co stanowi doskonały pretekst, by te braki wypełnić. W przeciwieństwie do poprzednich części cyklu “Formic wars” akcja dzieje się wyłącznie na księżycu i w pasie Kuipera. Pociągnięte są losy bohaterów z poprzednich części, ale mamy też kilka nowych ciekawych postaci. Głównym bohaterem jest Mazer Rackham - postać, która spaja główny cykl o Enderze, prequele oraz równoległy cykl “Shadow…”. Pojawiają się też postacie znane z poprzedniej części jak Lem Juke, Victor Delgado i Bingwen. Tematem przewodnim tym razem jest polityka. Okazuje się, że zwykłe ludzkie animozje i ambicje mogą być równie wielkim zagrożeniem dla cywilizacji jak sami obcy. Główni bohaterowie w mniej lub bardziej świadomy sposób starają się wpłynąć na militarystycznych karierowiczów, którzy nieświadomie mogą zniweczyć dotychczasowe starania ludzkości w celu zjednoczenia się przeciwko wspólnemu wrogowi. Card jest doskonałym twórcą charakterów. Postacie przez niego nakreślone są żywe, brak tu wyraźnego podziału na dobrych i złych. Typowa mainstreamowa papka SF potrzebuje postaci idioty, popełniającego błąd za błędem, by w ten sposób doprowadzać do zwrotów akcji. Autorzy prowadzą fabułę w sposób konsekwentny i nie urągający inteligencji. Nie ma tu miejsca na bajkowe pseudo techniczne nowinki. Nie ma potrzeby częstego przymrużania oka.

Muszę przyznać, że książka wciągnęła mnie na tyle, że zabrałem się właśnie za poprzednie części cyklu wydane przez Prószyńskiego. Dodam, że pomimo, iż stanowią chronologiczną całość można je spokojnie czytać w dowolnej kolejności. W każdej części w nienachalny sposób dowiemy się o poprzedzających wydarzeniach tak, że nie zostaną zdradzone najważniejsze twisty fabularne. Dla inteligentnego czytelnika wypełnianie luk w fabule może być zresztą zabawą samą w sobie. Dotyczy to także osób całkowicie niezaznajomionych z cyklem. Zalecałbym jedynie tym, którzy widzieli tylko film, przeczytanie najpierw książki “Gra Endera”. Moim zdaniem jest ona niefilmowalna i kinoman może spodziewać się po “Wojnach Formidzkich” zupełnie czego innego.

W książce mamy też kilka akcentów rodzimych - niezbyt chlubnych zresztą. Kraj nasz jest opisywany jak katolicki zaścianek, opierający się na kontroli urodzin, rozmnażającej się ponad wytrzymałość Matki Ziemi populacji, do tego będący częścią Nowego Układu Warszawskiego - cóż patrząc na wydarzenia bieżące możliwe, że autor antycypował...

Wydawca: Prószyński i S-ka (2018)

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły