Nurt Ognia to projekt Upiora z Dagorath i Xarzebaal, który pod tym szyldem wydaje w tym roku już czwarte EP, tym razem zatytułowane „4 Nurt Ognia”. Żeby więc skompletować wszystkie trzeba być zawziętym poszukiwaczem, gdyż jedna pozycja wyszła w Putrid Cult, a pozostałe, także i ta, już własnymi nakładami i na pewno w małej ilości. Zawziętość musi też iść w parze z odpornością i wytrwałością, ponieważ znaleziony skarb nie posiada żadnej wartości nominalnej, nie lśni, nie błyszczy, nie da się go sprzedać, wyeksponować, ani nikomu podarować. Wręcz przeciwnie. Jest kurewsko brzydki i odrażający.
A brzydotę i kostropatość odziedziczył po swoim krewnym Xarzebaalu. Jest tak samo bezduszny i prymitywny, tak samo upośledzony oraz obdarty z ludzkich uczuć i nawyków. Jest jak bezkształtny, błotny potwór, który posuwa się mozolnie, niezgrabnie i beznamiętnie, zupełnie nie zważając na rozgniatane i demolowane po drodze organizmy żywe i martwą naturę. Jego tępota wyrażana jest za pomocą gniotącego basu, który brzmi jakby ktoś się bawił blachą falistą. Jego nieokrzesanie formuje rzężąca jak sprzężenie elektryczne gitara, a jego chamstwo objawia się w łupiącej z ordynarną zawziętością perkusji. Pojawiający się niespodziewanie klawisz wprowadza zaś tyle ogłady, jakby małpie dać Dom Perignon i oczekiwać wytworności w spożyciu. Razem daje to wytłumioną i wyszczerbioną orkiestrę, jakby zbudowaną z surowców z recyklingu. Trochę jak ten niepełnosprawny, co gra przed wejściem do metra pałkami na krzesełku.
Czasem potwór stara się też coś wyartykułować. O dziwo w języku polskim, którego strzępy będą się wyłaniać z charczącego bełkotu jakim się na co dzień posługuje. Można się więc dowiedzieć, że jest poganinem, nie lubi światła i bredzi coś o końcu świata. Na pewno nic dobrego nie ma prawa z tego wyniknąć.
Utwory (że pozwolę sobie wysnuć tak odważną tezę) są długie i zmienne w swoich poczynaniach. Czasem człapanie ustaje i sytuacja się zawęża do samego basu i perkusji, lub samych klawiszy i perkusji. Chrustowy szum gitary gdzieś zanika, a potwór jakby się rozglądał i podejmował próby myślenia, kogo i gdzie by tu teraz… Potem bezdźwięczne łupanie w gary się nasila i znowu pędzimy na oślep, przez zborze do najbliższej osady, czy choćby kurnika, w celu pozostawienia ich w zgliszczach i smrodzie ekskrementów.
A więc szukajcie. Tylko jak znajdziecie nie miejcie pretensji. Nikt Wam na siłę przecież niczego nie wciska. O taką rozrywkę paleontologiczną trzeba się postarać samemu.
Tracklista:
1.
2.
3.
Wydawca: Nurt Ognia (2020)
Ocena szkolna: 4