Nie powiem, że się nie znalazłam w podobnym położeniu, jak osoby, które za pomocą odrobiny szczęścia czerpią kawałkami profity za swe poczynania. Kilkakrotnie ściągało się na egzaminie, czy dzięki dobroci koleżanki udało się zaliczyć kartkówkę. Zawsze jednak sumienie dawało o sobie znać. Czułam się tak, jakbym kogoś okradała. Uważam tym samym, że tego typu zachowania oczywiście również zasługujące na naganę nie są zbrodnią takiego kalibru, by się nad nimi rozwodzić, natomiast bardziej trapi mnie fakt, że poprzez bezwstyd i chamstwo oraz znajomości można osiągnąć wysoki pułap w karierze zawodowej, naukowej. Nie będę sypać przykładami, by się nikt nie obraził, każdy ma własny kodeks moralny i sumienie, które same odzywa się do właściciela.
Zastanawiam się jednak, dokąd to zmierza, że właśnie takim typom się udaje? Będziemy mieć grono wykształconych głupków, którzy nie znają się na profesji, którą wykonują? Będziemy uczyć się od nich takiego podejścia i również pędzić do przodu bez większego wysiłku poprzez fart czy cwaniactwo?
Wolałabym by ten ciągły "wyścig" wpierw pokonywały osoby, które się starają, przykładają do obranych zadań a nie lenie, które z pomocą dobrych znajomych i szczypty oszustwa poczynają opiewać najwyższe pozycje. Oczywiście nie będę uogólniać, mówiąc, że każdy tak postępuję, nie wszyscy działają w ten sposób. Szkoda, że w faktycznym, codziennym życiu nie zawsze zbiera się plony adekwatne do starań.
Nie wiem jak jest w Waszym mniemaniu, ale wydaje mi się, że raz czy dwa razy krętaczowi może się "udać", aż w końcu los się ziści i biedny cwaniaczek nie poradzi sobie z wielkością obowiązków i zadań, bowiem nie będzie miał odpowiedniej wiedzy i doświadczenia. A jego miejsce na drabinie określanych pozycji zajmie osoba z prawdziwą wiedzą lub na nasze nieszczęście pseudo znakomitość równie zupełnie nie kompetentna. I krąg idiotów się zamknie.
Napisałam tą treść z punktu widzenia osoby, która pokłada wysiłki w tym, co osiąga. Nie dążę do celu "po trupach". Gdy nie czuję się na siłach potrafię odpuścić, zastanowić się i być może ponownie dać sobie szansę, nie kombinując na boku jaką sztuczkę zaprezentować by się udało.
Nie ogarnia mnie ofensywność nabrzmiałego ze złości umysłu dla tych, którym sprzyja los. Nie będę oceniać kompromitujących i nieprawych poczynań pewnych osobników, nie ja jestem od osądzania.
Jedno, co jest wg mnie pewne, i w co od niedawna poczęłam wierzyć, nikt sobie fartem życia nie ułoży, nikomu złota wróżka pod postacią dobrego chwytu, grona znajomości, pozerstwa, kłamstw nie podpowie, jaką obrać drogę i postawę podczas podejmowania najważniejszych życiowych decyzji.