Trochę się zdziwiłem kiedy dostałem płytę Nasty Crüe. Nie wiedziałem, że są jeszcze takie zespoły, choć jeżeli były kiedyś to zawsze znajdzie się ktoś, kto daną tradycję kultywuje. Ja, szukając w internecie informacji o tym projekcie, dowiedziałem się co to jest glam, a nawet, o boże, hair metal. I choć faktycznie odnajduję na tej płycie elementy heavy metalu to ogólnie uważam, że jest to muzyka na pograniczu rocka, osadzona w głębokich latach osiemdziesiątych.
Wszędzie porównywani są do Steel Panther i Mötley Crue, ale ponieważ ja nie bardzo ogarniam te zespoły to mi to się kojarzy z klimatem Europe, Mr. Big czy Van Halen tylko takim bardziej wytapirowanym w stronę The Cure.
No cóż, nie będę ukrywał, że taka stylistyka wywołuje u mnie pewien uśmiech, ale nie zmienia to faktu, że słuchając „Rock N Roll Nation” odniosłem pozytywne wrażenia. Przede wszystkim zespół jest dobry instrumentalnie i są tu naprawdę solidne gitary. Jest ostro (oczywiście w ramach gatunku) i są bardzo przyzwoite solówki. Rozbrajający jest wokal, ale znowu myślę, że on taki miał być i po prostu tutaj pasuje. Po pewnym osłuchaniu stwierdzam nawet, że ten słodki śpiew ozdobiony gdzieniegdzie delikatnymi falsetami daje radę. Utwory są żywe i pozbawione zbędnego rozrzewnienia i muszę przyznać, że Nasty Crüe udanie hołduje kanonom rock and rolla napędzanego alkoholem i urokiem skąpo odzianych niewiast. Czwarty „Stay Tonight” jest taki delikatniejszy, ale daleko mu do lukrowanej ballady.
„Rock N Roll Nation” to EPka, której podstawową zawartość stanowi sześć kawałków. Jako bonus mamy powtórzony numer tytułowy, z lekko innymi wokalami, co uważam, że jest bez sensu, zwłaszcza, że dużo w nim powtarzania właśnie tej tytułowej kwestii i za drugim razem staje się to męczące. Na koniec natomiast jest rockowa parodia „Jingle Bells” zatytułowana „Jingle Balls” gdzie zamiast dzwonków dzwonią butelki, leje się wódka i w ogóle jest impreza. Sam nie wiem co o tym sądzić. Miało być humorystycznie i pewnie jest, ale ja z wrodzonego obrzydzenia do wszystkiego co świąteczne nie bardzo przy tym się bawię, tym bardziej, że słucham tego jak pątnicy właśnie zleźli z grobów i już zaczynają wkurwiać człowieka tym całym jinglaniem.
Nie wiem czy Nasty Crüe jest zespołem, który znajdzie swoich odbiorców. Dzisiejsze nastolatki raczej mają innych idoli. Ja nie jestem zainteresowany, ale doceniam, dobrze życzę i jak ktoś ma ochotę to mogę polecić.
Tracklista:
1. Last Piece Of My Heart
2. Dope
3. Ukrainian Prostitute
4. Stay Tonight
5. Rock'N'Roll Nation (ft. firends)
6. Spell On Me
7. Rock'NRoll Nation (J.J. vocal)
8. Jingle Balls
Wydawca: Nasty Crüe (2013)
Ocena szkolna: 4