Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Limbonic Art - Epitome Of Illusions

Epitome Of Illusions, Limbonic Art, black metal

„Epitome Of Illusions” jest trzecią płytą Limbonic Art, ale nie zawiera nowego materiału, tylko utwory z trzech demówek, które ukazywały się w latach 1995-96. W okładce zespół wyjaśnia, że powodem tego jest mały nakład, jaki miały te wydawnictwa oraz bardzo słaba ich jakość. Wszystko zostało więc nagrane na nowo, przearanżowane i wzbogacone, podejrzewam, że głównie pod względem klawiszy. No i oczywiście perkusja, która na demówkach była jeszcze prawdziwa, została zastąpiona komputerem, ale to już jest standard, który temu zespołowi należy po prostu wybaczyć.

Myślę, że pomysł był bardzo dobry, bo te nagrania zdecydowanie zasługiwały na nowe, profesjonalne tchnienie, jak i na ujawnienie się szerszej publiczności, którą, po dwóch pierwszych albumach, Limbonic Art już miał w znacznej ilości. Muzyka jest bardzo mroczna i drapieżna, ale również melodyjna i ubrana w ten cały klawiszowy anturaż. Wrażenie niby sprawia piekielne, ale jak tak się spojrzy na okładkę to też bardzo pasuje. Gwieździsty kosmos idealnie współgra z pędzącymi gitarowymi pasażami, a klawisze tylko uwypuklają jego bezkres i stapiają się z jego przestrzennością. Z kolei ten mały ludzik jakby właśnie deklamował słowa „Sources To Agonies”, który jest takim ponurym i znacznie spokojniejszym muzycznie manifestem człowieka patrzącego w głąb siebie i rzężącym głosem wygłaszającego swoje przemyślenia: „When the wine of life is shed and dark cosmic space consume I bring the memories back from the dead…”

Pozostałe, z wyjątkiem ostatniego, numery to czysty black metal, przesączony mizantropią, ale dający wiele emocji, ukazujący wiele pięknych barw czerni i mający mnóstwo dostojeństwa oraz podniosłych momentów. Limbonic Art jest świetny muzycznie i przede wszystkim potrafi w urzekający i wkręcający sposób komponować te swoje długie i powyciągane melodie i struktury. Taki „The Black Hearts Of Nirvana” jest niesamowity, absorbujący i pochłaniający, a do tego zakończony instrumentalnym, klawiszowym i okraszonym dzwoneczkami oraz nieziemskim klimatem „Arctic Odyssey”. Oba te kawałki mają idealnie dobrane tytuły, które dużo mówią o ich zawartości. Fajnie dobrany jest też tytuł całości, który trafnie definiuje tą swoistą retrospekcję pozwalając się jej rozpłynąć w ułudzie myśli i wizji jaką daje muzyka Limbonic Art. Według mnie zupełnie równorzędna płyta tego fascynującego zespołu, a poprzez połączenie starej surowości z nowymi efektami, może nawet jeszcze ciekawsza i wybijająca się na czoło.

Tracklista:

1. Symphony In Moonlight And Nightmares
2. Eve Of Midnight
3. Path Of Ice
4. Sources To Agonies
5. Solace Of The Shadows
6. The Black Hearts Nirvana
7. Arctic Odyssey

Wydawca: Nocturnal Art Productions (1998)

Ocena szkolna: 5

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły