19 września światło dzienne ujrzy kolejna płyta projektu La Santé zatytułowana „electroff”. Na płycie znajdzie się 12 kawałków utrzymanych w charakterystycznym dla Andre van der Berga klimacie. Nowa płyta nie będzie jednak od razu wydana na krążku. Muzyk zdecydował się udostępnić ją najpierw w wersji elektronicznej. Muzyk po krótkiej, bo zaledwie półtorarocznej, ale intensywnej współpracy rozstał się z wydawcą – Halotan Records i postanowił spróbować swych sił sam.
„Nigdy tego nie robiłem w ten sposób, więc dopiero się uczę, ale wierzę, w to, że to się uda. Wypuszczam płytę różnymi kanałami do ludzi mając nadzieję, że w ten sposób zbiorę fundusze na regularne jej wydanie na krążku. Nie muszę chyba mówić, że marzy mi się winyl, ale zobaczymy jak to będzie. Jestem na początku tej drogi i zupełnie nie wiem do czego mnie doprowadzi. Jakby co pracuję nad materiałem na kolejną już płytę, więc mam nadzieję, że któraś z nich doczeka analogowego krążka.”
La Santé to jednoosobowy projekt, który powstał w Szwecji, w styczniu 2012 roku. Wykrystalizował się w głowie Andre van der Berga po eksperymentach z AVDB, Psychokinetic czy Muezin. Warto również dodać, że muzyk wywodzi się z formacji DHM, która rozpoczynała swą działalność w Puławach, w latach 80.
„Grałem w DHM, w pierwszym składzie, do 1991 roku, ale DHM to zupełnie inne rejony muzyczne. Potem miałem długą przerwę w graniu i nawet nie myślałem, że do tego wrócę, ale zawsze kołatało się coś w głowie i grało… I nie ma tu żadnej ukrytej filozofii czy mistycznego przekazu – moja muzyka i teksty, to moje stany świadomości opowiedziane w taki sposób jak sam tego chcę. – opowiada Andre.
La Santé ma na swoim koncie dwie płyty długogrające: „Poulave” (marzec 2012, Halotan Records) i „Chleb z kokainą” (październik 2012, Halotan Records) oraz EPkę „Vananaba” (styczeń 2013, Halotan Records).
Płyta „electroff” ukaże się 19 września w necie na platformach: iTunes, Spotify, Amazon, Deezer oraz eMusic. W ten sposób artysta planuje zebrać fundusze na wydanie limitowanej wersji CD tego materiału. Całą pracą nad płytą zajął się sam Andre – w przypadku tego krążka również i grafiką. Jak sam, to sam… - tak jak sam zaplanował. Jest jednak jedna rzecz, którą sam się nie zajął, albowiem powierzył ją agencji. W sierpniu tego roku muzyk nawiązał współpracę z Agencją „Chaorder”, która zajmuje się takimi zespołami jak 1984, Wańka Wstańka, Szepty i Krzyki czy Lorien. Przez co muzyk nie wyklucza koncertów, których dotychczas nie grał. – "Prawdę mówiąc ciągnie mnie, by jeszcze stanąć na scenie. A do tego zagrać w dobrym towarzystwie np. 1984 czy Made in Poland. Ogromnie bym chciał. Mam jednak do załatwienia wcześniej kilka spraw. Jak z tym się uporam – nigdy nie mówię „nigdy”, więc kto wie…"