Jedynym jak dotąd znanym zespołem metalowym z Belgii było Aborted. Ostatnio nadarzyła się okazja, aby poznać kolejną formację z tego kraju. Emeth istnieje na scenie już 11 lat, a w tym roku ukazał się ich trzeci album "Telesis", na którym grupa troszeczkę zmieniła styl.
Emeth na poprzednich płytach był wierny klasycznemu brutal death metalowi spod znaku Deeds Of Flesh. "Telesis" okazuje się być sporym zaskoczeniem, bo choć zespół dalej porusza w ramach gatunku, to nieciężko zauważyć wielu zmian jakie tu mamy. Przede wszystkim materiał jest świetnie wyprodukowany, a każdy instrument brzmi soczyście. W takiej sytuacji jaki jest sens tworzenia nawałnicy dźwięków skoro można wgnieść słuchacza w ziemię cieżarem. Emeth więc "zwolnił " nieco tempo gdzieś do poziomu Krisiun. To właśnie z tym zespołem mam najwięcej skojarzeń - gęsta, urozmaicona perkusja, ciężkie, mięsiste, wgniatające w ziemię riffy, klasyczny growling. Choć muzykom Emeth daleko jest do poziomu brazylijskiego tria, to możemy tu mówić o solidnym rzemieślnictwie.
"Telesis" to przyzwoity krążek. Brakuje mu co prawda urozmaicenia i własnej tożsamości, ale mimo wszystko mamy do czynienia z solidnie, bezkompleksowo zagranym death metalem. Co prawda "Telesis" raczej nie pozwoli tej formacji być szerzej rozpoznawalną, ale posłuchać można.
Tracklista:
01. Silence Goes Unheard
02. Anochi Kofer
03. Telesis
04. SoulStorming Echoes
05. Folly And Weakness
06. Monolith
07. Existence Beyond Being
08. The Doer Alone Learneth
09. Aquarian
10. Will To Power
11. Aum
Wydawca: Brutal Bands (2008)