Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Dissection - Storm Of The Light's Bane

Nigdy nie miałem stylu z twórczością szwedzkiego Dissection. Trochę dziwny zbieg okoliczności, zważywszy na fakt, że formacja ma status legendy. Niejednokrotnie naczytałem się o geniuszu "Storm Of The Light's Bane", który przez wielu uznawany jest za perłę melodyjnego black/death metalu. W końcu trzeba było poznać ten album.
Na płytę trafiło zaledwie osiem utworów w tym intro i outro. Nie zmienia to faktu, że płyta trwa ponad 40 minut, więc pozostałe sześc kawałków do krótkich nie należy. Jak się okazuje jest to wystarczająca dawka, aby być w pełni usatysfakcjonowanym z zawartości.

Etykietka melodyjnego black/death metalu może kojarzyć się negatywnie. Całe szczęście Dissection dalekie jest od granie banalnych dźwięków. Rzeczywiście w muzyce Szwedów jest całkiem spora dawka melodii, ale okraszone zostały one nieco podniosłą, ale mrożącą aurą. Młodszym fanom porównałbym to do Amon Amarth, ale - po raz wtóry się powtórzę - Dissection gra ambitniej.

Przede wszystkim materiał brzmi bardzo surowo i posiada trochę korytarzowe brzmienie. Okazuje się, że formacja potrafiła wykorzystać to jako swój atut, gdyż blackowe tremola brzmią przestrzennie, przejścia perkusji brzmią potężnie, a i wokal brzmi srogo. Przy tym wszystkim muzycy potrafią operować całkiem przyzwoitym warsztatem instrumentalnych. Choć solówki może nie się specjalnie spektakularne i są najsłabszym punktem wydawnictwa, to do pozostałych elementów nie można się przyczepić

Formacja zdecydowanie lepiej wypada w bardziej agresywnych fragmentach. Brzmi wtedy naprawdę świeżo, a polot jest namacalny. Wplatanie elementów melodyjnego death metalu powoduje niestety spory kontrast i to są jedyne momenty, gdy kawałki trochę trącają banałem. Niestety nie jest to ta klasa co Carcass z czasów "Heartwork", gdy te elementy w ogóle nie ważyły na jakości muzyki, a nawet stanowiły atut. Tutaj przypomina się raczej szwedzkie granie w pejoratywnym tego słowa znaczeniu.

Co by jednak złego nie napisać, nie zmienia faktu, że "Storm Of The Light's Bane" jest bardzo dobrym albumem, który zasłużył na miano klasyka. Patrząc na aktualne poczynania reprezentantów sceny mógłbym rzec, że w swojej kategorii album jest bliski ideałowi. Niewątpliwie jest to album, który trzeba poznać, gdyż zawiera kwintesencję tego z czym kojarzona jest skandynawska scena melodyjnego grania.

Tracklista:

01. At The Fathomless Depths
02. Night's Blood
03. Unhallowed
04. Where Dead Angels Lie
05. Retribution - Storm Of The Light's Bane
06. Thorns Of Crimson Death
07. Soulreaper
08. No Dreams Breed In Breathless Sleep

Wydawca: Nuclear Blast Records (1995)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły