Swoistą mieszankę doom, gothic i black metalu zaprezentował Dismal Euphony na swojej drugiej płycie „Autumn Leaves – The Rebellion Of Tides”. Zupełnie nieprzewidywalna podróż poprzez zmieniające się muzyczne przestrzenie, rozciąga się falująco i bezkreśnie płynie unosząc się to lekko i kojąco, to znów wirując w ostrzejszych porywach i podmuchach.
Dobrze oddaje to już pierwszy „An Autumn Leaf In The Circles Of Time”. Zaczynająca się długą i smutną klawiszową inwokacją, historia jesiennego liścia, który lecąc, napotyka na kolejne cuda i zjawiska, symbolizuje całą wędrówkę jaką odbywa się słuchając tej płyty. Wędrówkę nostalgiczną i natchnioną atmosferą jakiegoś żalu i ponurej tęsknoty. Wszystko jest jakby parne i zamglone. Jakby nie grali to właściwe wciąż jest szaro i jesiennie. Nastrój ten tworzą klawisze, doomowe gitary i kobiece wokale. Moim zdaniem nie są one zbyt udane, ale klimat tworzą na pewno. Uosobieniem tego jest akustyczny „Spire” z tekstem po norwesku. Wokal męski jest najczęściej blackowy i wraz z jego partiami, zazwyczaj i muzyka staje się szybsza, ostrzejsza i z szarości przechodzi w metalową czerń. Takie przejścia dzieją się w ramach poszczególnych utworów i dlatego też, ta zmienność jest zaskakująca. Gotyckości zaś nadaje ten damski śpiew i męskie deklamacje. Taki jest „A Thousand Rivers”, gdzie atmosfera robi się lżejsza, pojawia się akustyka i więcej klawiszy. „Simply Dead”, "Mistress Tears” i „In Remembrance Of A Shroud” są natomiast znacznie ostrzejsze, a kobiece wokale przeplatają się z black metalowym skrzekiem, choć, jak już wspomniałem, uważam, że wokalistka jest słabym punktem programu, a te mocniejsze partie, w których podnosi tempr i stara się rozwinąć, wychodzą jej najgorzej.
Ostatni numer „Splendid Horror” jest zupełnie inny od wszystkich, bo taki industrialny z ciągnącym się i ociężałym wokalem. We wszystkich spisach utworów jako piaty występuje tytuł „Carven”. Jest tak również na kasecie Mystic Production, choć w rzeczywistości nie ma takiego kawałka, mimo że w okładce jest do niego tekst. W zamian za to, po dłuższej chwili przerwy, wyłania się ukryty bonus w postaci akustycznego i szeptanego zakończenia z przewodnim udziałem pianina. W pewnym momencie harmonia się burzy i nastaje kakofoniczny koniec, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że cała ta ostatnia część jest już trochę nudnawa.
„Autumn Leaves – The Rebellion Of Times” to nie jest płyta przebojowa, która ma siłę przebicia. Raczej jest do spokojnego słuchania, najlepiej w słotne i dżdżyste jesienne wieczory. Wtedy może idealnie wpasować się klimatycznie i dać posępną pociechę.
Tracklista:
1. An Autumn Leaf In The Circles Of Time
2. Simply Dead
3. A Thousand Rivers
4. Mistress Tears
5. Carven
6. Spire
7. In Rememberance Of A Shroud
8. Splendid Horror
Wydawca: Napalm Records (1997)
Ocena szkolna: 4