Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Crematory - Believe

Act Seven, Crematory, Believe, Katrin Jüllich, doom metal

Szybko po „Act Seven” Crematory uwinęli się z nowym albumem. Byli jakby na fali rozwijania swojego stylu, gdyż „Believe” jest płytą bardziej jednolitą i nakierowaną na konkretną retorykę, choć i tu zdarzają się różne ciężkości i natężenia. Również dalej poszła ze swoim wizerunkiem Katrin, która na zdjęciach rozebrała się już całkiem do naga.

Po klimatycznym wstępie po niemiecku, następują najbardziej przebojowe „Endless” i szczególnie „The Fallen”, a potem atmosfera stopniowo się rozluźnia. Jednak w przypadku tej płyty między żywszymi, a stateczniejszymi utworami nie ma zbyt dużej różnicy. Po prostu jedne refreny są bardziej udane, a inne wtapiają się w niezbyt siarczysty obraz muzyki Crematory. Jak zawsze rozbudowana jest część klawiszowa i jak zawsze riffy są stonowane. Daje to ciepłe melodie, które mają w sobie urok, ale zdają się być na pół gwizdka. Nawet w ramach poszczególnych kawałków mamy na przykład mocniejsze riffy i growlowe wokale, a w refrenie wszystko się rozmywa i robią się takie ciepłe kluchy. Przykładem jest „Caroline”, w którym ta ciapowatość refrenu jest wyraźnie odczuwalna i "Why" gdzie ciężar rozpływa się w drugiej części trwania utworu. Również w bardziej doomowym „Unspoken” nie zaszkodziłoby trochę więcej mocy. Za to cięższymi i ogólnie lepszymi numerami są „Time For Tears” i „Eternal”, gdzie w dodatku bardzo dobrą robotę odgrywają klawisze.

Na „Believe” została podtrzymana tradycja nazywania jednego utworu tytułem poprzedniej płyty. „Act Seven” został tu zinterpretowany jako synonim siedmiu grzechów głównych, ale kawałek znowu taki trochę niemrawy. Nie po raz pierwszy mamy też numer po niemiecku, ale z angielskim refrenem, a jest nim "Take". Obowiązującą zasadą jest też spokojne zakończenie piosenką na głos i klawisze i to zadanie spełnia „Perils On The Wind”.

Tak, więc, oprócz końcówki, wszystko balansuje wokół jednego mianownika, będąc raz trochę nad, raz trochę pod kreską. Crematory gra metal lekki, melodyjny i bogaty w keyboardowe aranżacje. Mimo growlingów muzyka jest ładna i przyjemna. Problem w tym, że jak dla mnie za bardzo. Słyszę, że to są dobre kompozycje, ale nie mogę się do nich przekonać. Na pewno jednak są tacy, którym przyniosą one więcej pociechy.

Tracklista:

01. Redemption Of Faith
02. Endless
03. The Fallen
04. Take
05. Act Seven
06. Time For Tears
07. Eternal
08. Unspoken
09. Caroline
10. The Curse
11. Why
12. Perils Of The Wind

Wydawca: Nuclear Blast (2000)

Ocena szkolna: 4

Komentarze
WUJAS : Z półki wziąłem. Po prostu...:)
jedras666 : Ło matko, skądś Ty to wykopał człowieku :O
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły