Wino, kawa i czekolada…
Niewymierny pierwiastek kobiecości ulatnia się z każdym dniem z mego ciała
Żartobliwa dyskusja sprzed kilku lat o konieczności używania kremów przeciw zmarszczkowych dziś powróciła…
Powróciła, szkoda tylko, że w drogerii, a nie przy lampce
wina w miłym towarzystwie, przepleciona wątkiem miłosnym Moniki i jej dwóch
kochanków. Ach, co to były za czasy.
Wino, kawa i czekolada…
Patrząc w lustro widzę przemijanie czasu i konieczność stosowania drogich specyfików, które można dostać głównie w aptece.
Czymże jest młodość skoro tak szybko ucieka z ducha człowieka? Szesnastolatki w dyskotece popalające papierosa, umalowane i uczesane, przerobione ze słodkich Lolitek, na dwudziestoletnie siksy żyjące w wyimaginowanym świecie fantazji erotycznej gotowe oddać się za szklankę piwa czy coś z tych rzeczy, niezważające na antykoncepcje, przechodzące na garnuszek państwa z brzuszkiem.
Wino, kawa i czekolada….
Dzieci rodzą dzieci… Dziesięciolatki faszerują się napojami energetyzującymi, dorośli popijają balsam pomorski po setce co godzinę i co z tego? W pracy i po pracy, w szkole i w domu „pulsują żyły jak gdyby tańczyły” wyrywając skrawki naszych myśli.
Wino, kawa i czekolada….
W nastroju nie wyspanym, raczej złym niż dobrym przemykam powolutku między ciemnościami do pracy, w której obecnie większość z nas oczekuje ukojenia.
Znajduje w niej minimalny łyk ukojenia i zapomnienia. Wyimaginowana myśl i pragnienie nie wracania do pustego zimnego mieszkania. Samotnie…
Wino, kawa i czekolada…
Wino, kawa i czekolada…