Kolejna noc spędzona z Su. Moje gorliwe obietnice wobec nauki poszły
się znowu jebać. Tym razem starówka. Burżujska knajpa, w której się już
nigdy nie pokażę bo zapomniałam zapłacić. Jakieś ochydne samce śliniące
się na mój widok a w mojej głowie obraz ich poderżniętych gardeł. Potem
przebieżka krętymi ulicami... i ukoronowanie moich wysiłków-BLADO ŻÓŁTY
KOSZ KARITASU. Jak ja je uwielbiam. Można przebierać do woli. Łapy
obładowane, a w nocnym z centrala na szczęście miejsce. Taka byłam
zmęczona no ale niestety znowu nie udało mi się zasnąć. Moge tylko
patrzeć jak Ona śpi...