Zardzewiałem. Prawa ręka wczoraj odmówiła już ostatecznie posłuszeństwa i wszystko musiałem wykonywać lewą. Dzisiaj i ona już nie działa. Na moim ciele rozchodzą się rdzawe plamy, podobne do kwiatów. Miejscami pojawiają się dziury, za którymi tętni obojętnością puste wnętrze. Serce mozolnie tłoczy gęstniejące płyny, wciąż niezmordowane i przepełnione nadzieją, jednak pozostałe układy jeden po drugim ulegają rozkładowi.
Księżyc już w pełni
Ty nago stoisz
Skąpana w jego świetle
Palcem w powietrzu
Coś rysujesz
Szepcąc niezrozumiałe słowa
W rzece śmierci portret
Się maluje
Twą starość ukazuje
By Ci uświadomić
Że nic nie jest wieczne.