Napisać (tak jak zrobił to wydawca), że The Prophecy gra doom metal to tak jakby stwierdzić, że Kurosawa robił filmy o wąsatych samurajach. Owszem, w filmach słynnego reżysera pojawiali się wąsaci samurajowie, ale oprócz nich przewijały się dziesiątki postaci, które nie zaliczały się ani do samurajów, ani do ludzi wąsatych. Podobnie jest z muzyką z "Salvation", która zawiera liczne odniesienia do doom metalu, ale jako całość plasuje się jakby poza ramami tego gatunku.
Mocne pierdolnięcie z głośników to podstawa. Już 19 października za sprawą Candlelight Records ukaże się najnowszy album legendarnych thrashmetalowców z Defiance. Krążek zatytułowany "The Prophecy" powstawał w Trident Studios i Greendot Studios w Kalifornii, zaś layoutem płyty zajął się nie kto inny jak sam Travis Smith. Będzie to pierwszy album tej formacji od czasu jej reaktywacji w 2005 roku. W 1993 roku formacja się rozpadła, a ostatni studyjny album "Beyond Recognition" ukazał się rok wcześniej.
Kanadyjski Kataklysm jakoś nigdy mnie nie przekonywał swoją muzyką. Brutalny death metal balansujący gdzieś na pograniczu oldschoolu a nowej amerykańskiej szkoły, ale w sumie to mający mało ciekawego do zaoferowania.