Thrashowa horda z miasta koziołków powraca z drugim albumem. "Sanctity Denied”. Zanim płyta została zarejestrowana z zespołem pożegnali się basista Mihu i gitarzysta Kura. Lider zespołu Rambo zrekrutował do składu basistę Remasa i zdecydował się samodzielnie zająć się wszystkim partiami gitar na nowym albumie. To też było największa niewiadomą i budziło moją największą obawę – czy Rambo będzie wstanie wykrzesać z siebie takie pomysły, które zrekompensują brak utalentowanego, wieloletniego kompana od sześciu strun i czy grupa nie pójdzie bardziej w stronę black metalu.
Prace nad zapowiadanym parę miesięcy temu krążkiem '"Sanctity Denied" poznańskiego Bloodthirst zostały ukończone, a premierę drugiego studyjnego wydawnictwa grupy wyznaczono na 14 listopada br. W Metal Sound Studio powstał niesamowicie wściekły, agresywny i jadowity thrashmetalowy materiał, polany gęstym, piekielnym sosem. Za oprawę graficzną odpowiada, podobnie jak w przypadku split-CD z Excidium, Tomasz Reich. Płyta ukaże się nakładem Pagan Records, a patronuje jej m.in. portal DarkPlanet.
"Sanctity Denied" - tak brzmi roboczy tytuł drugiego, pełnego albumu poznańskich thrashmetalowców z Bloodthirst. Na oficjalnej stronie zespołu podano informację, że formacja ukończyła już pisanie materiału i pod koniec lipca planuje wejsć to studia, aby go zarejestrować. Na miejsce nagrań wybrano świebodzińskie Metal Sound Studio. Płyta ma się ukazać w październiku nakładem Pagan Records. Potem grupa ma w planach trasę koncertową po wschodniej i południowej Polsce oraz jubileuszowy koncert w Poznaniu z okazji 10-lecia istnienia zespołu.
Maj nas w tym roku specjalnie nie rozpieszcza, przynajmniej jeśli chodzi o pogodę. Ta za oknem przedstawia się różnie. Niemniej jednak wiedziałem, że jakakolwiek by ona nie była 13 maja 2007 roku to i tak będzie to gorący dzień upływający pod znakiem dobrej zabawy i muzyki. Do Warszawy dotarliśmy ze znajomymi wręcz błyskawicznie. W najśmielszych snach nie myślałem, że podróż do naszej stolicy może trwać tak krótko. Po nadjedzeniu i nawodnieniu się, ruszyliśmy w stronę miejsca przeznaczenia. Po kilkudziesięciu minutach byliśmy już przed klubem.