Po „Spiritual Black Dimensions”, który przyniósł Dimmu Borgir duży rozgłos, zespół poszedł za ciosem i rozwinął skrzydła jeszcze bardziej, nagrywając płytę nowoczesną, innowacyjną i z rozmachem. W tym udoskonaleniu stylu wzięli udział nowi muzycy w postaci Galdera z Old Man’s Child, Nicholasa Barkera z Cradle Of Filth i Vortexa z Borknagar, który już wcześniej miał swoje gościnne występy w zespole. Można więc powiedzieć, że skompletowany został taki dream team, ale to nie wszystko. W powstaniu „Puritanical Euphoric Misanthropia” miała udział cała orkiestra smyczkowa, która bardzo dużo wniosła do muzyki i uczyniła ją wyjątkowo symfoniczną.
Zapewne po przeczytaniu tej recenzji co po niektórzy będą wieszać na mnie psy, ale postaram się w sposób obiektywny rozłożyć ten album na czynniki. Bez wątpienia "Puritanical Euphoric Misanthropia" jest jednym z najbardziej kontrowersyjnych krążków w historii metalu - niektórzy go kochają, inni nienawidzą, a jeszcze inni nienawidzą samego zespołu. Nie ulega jednak wątpliwości, że jest to szczególny krążek w dyskografii Norwegów.