„Athenian Echoes” – trzeci album Nightfall jest tym przejściowym w karierze tego zespołu. Słychać w nim dzikość i wściekłość jaką miało w sobie „Macabre Sunsets”, ale wyraźne są również zalążki nowego, melodyjnego stylu. Wszystko to osadzone jest w cieniu starożytnych kolumn i pod wszystko widzącym spojrzeniem bóstw, a zaczyna się dziać wraz z nastaniem nocy.
Moje pierwsze zderzenie z „Macabre Sunsets” było szokujące. Przez rok jaki minął od „Parade Into Centuries” Nightfall przeszedł bowiem znaczącą zmianę. Z gotyckiego doom metalu muzyka przeistoczyła się w pełen wściekłości i agresji black. Muszę przyznać, że długo musiałem oswajać się z tym albumem, zanim zdołałem się do niego przekonać. Na pierwszy rzut ucha jest on taki chamski, wręcz prymitywny. Dopiero spod pozoru chaotycznego łoskotu wyłania się piękno mrocznej i krwawej, greckiej nocy.
zsamot : Słyszeliście kiedyś płytę skończenie doskonałą? Tak, to dw...
„Parade Into Centuries” ukazało się w tym samym roku co „Gothic” Paradise Lost i „As The Flower Withers” My Dying Bride. Piszę o tym ponieważ debiut Nightfall również jest uduchowionym doom metalem mogącym uchodzić za prekursora gotyckiej odmiany rocka. Z dala od deszczowej Anglii, w jakże odmiennym klimacie starożytnych Aten, powstała nietuzinkowa muzyka, która, choć nigdy nie stała się tak sławna jak jej północne równolatki, to z całą pewnością w niczym im nie ustępuje.
zsamot : Piękny album, ale dla mnie opus magnum to "Macabre sunsets". Płyta absol...