Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Opowiadania :

O powstaniu świata...

Pamiętasz ten dzień, w którym słyszałam tę właśnie piosenkę, w którym siedziałam sobie na korytarzu próbując przeszyć wzrokiem próżnię. Ciężko było... Powietrze było takie nieustępliwe (takie jak dzisiaj właśnie...) Próbowałam sobie wyobrazić, czego zaraz nie będzie po to tylko, żeby los potrafił mnie zaskoczyć. Pamiętasz ten dzień, kiedy słyszałam krzycząca piosenkę o aniołach, której nie rozumiałam prócz słów anioł, śmierć, szpilki, płacz. Kolega mi później podpowiedział, że tam chodzi o to, na co zasługują aniołowie kiedy idą do piekła. Gówno prawda!!! Wiedziałam, że jest inaczej... Przecież ja wcale nie płaczę z tego powodu, że aniołowie zasługują na śmierć. Do dziś nie wiem głębiej, o co chodzi dorosłym... Może właśnie o to chodzi, że to nieważne, że różnica niczym jest, jeśli się za nic nie chce uczyć matematyki. A świat przecież jedną, powyginaną liczbą jest. Mały książę znalazł w końcu swój dom. Mały książę nie przejmował się światem liczb... Arystokrata z urodzenia...

Pamiętasz ten dzień, kiedy szłam sobie uliczką w parku słuchając piosenki krzyczącej, takiej której nie chciałam Ci pokazać bo pełna zła była. Ja, Ty, ona, ona, one, oni, oni, oni, oni... i my... Jakoś dziwnie zwichrzeni przez me myśli. Ja w ogóle nie wiedziałam kim Ty jesteś. Kim miałbyś być???!!! Przecież to nie tak. Przecież to nie tak! Pokochałam Cię od pierwszego spojrzenia! Sama Cię w końcu zapragnęłam! Sama Cię przecież stworzyłam. Sama Cię stworzyłam! Po to tylko, żebyś mnie zobaczył i powiedział to, co widziałeś, gdy mnie poznałeś. Po to tylko, by skorzystać z danego sobie prawa do wolności absolutnej, takiej jakiej Bóg nam nie zabrania tylko nam żałuje. Biedni ludzie. Biedni ludzie... Biedni ludzie!
Ty mężczyzno też jesteś biedny, bo też człowiekiem jesteś.
Jesteś biedny, bo nie potrafisz wystarczająco się cieszyć.
Ja nie potrafię wystarczająco się cieszyć???
A co ja do cholery bez przerwy robię???
Jeszcze się nie zadurzyłam większością narkotyków życia.
A mimo to się śmieję. Śmieję się i smakuję życia! Jak nigdy dotąd!!!
Bóg zamilkł! To najlepszy dowód na to, że w tej chwili gadałam sama ze sobą...

Pamiętasz te dni kiedy słuchaliśmy tej piosenki o fałszywym świecie. I kiedy zawyły gitary? Łzy Nam nie poleciały... Nie chciały... Tobie może tak, ale nie mnie. Ja będę płakała później, kiedy będę naga stała razem z pierwotnymi mymi myślami. Ale Ty płakałeś. Opowiadałeś mi o tym. W czarną noc kiedy księżyc był tylko faktycznym, bezpromiennym dodatkiem do czarnego, pełnego gwiazd nieba Ty stałeś i zobaczyłeś spadający promyk gwiazdy. To nie powinno tak być - mówiłeś. To nie powinno tak być! Kiedy gitary zawyły zawstydziłam się i wyłączyłam piosenkę, którą rozumiałam inaczej niż powinnam. Ale Ty się zamyśliłeś. Zamyśliłeś się...

Pamiętasz te dni, kiedy szłam przez park podziwiając naturę i jednocześnie zagłuszałam ją piosenką, która bardzo krzykliwa jest. I bardzo refleksyjna. Bardzo niesprawiedliwa, bardzo prawdziwa. Szłam przez park. Zatrzymałam się przy świerku na którym słońce odmalowało dziwny wyraz władzy nad tą dziwną krainą. I wtedy piosenka się skończyła. Głucho mi się zrobiło. Wtedy właśnie stałam naga przed Tobą. Jak świat piękny i daleki... ciemny i poważny. Ja stałam pośród tych drzew i widziałam Twoje troski i radości, myśli i uczucia, przeszłość i teraźniejszość, które zalęgły się w moim nagim prawie instynkcie. Szybko przewinęłam kasetę by na niej zapisać moją pierwotną jaźń. Cieszyłam się. Cieszyłam się... Cieszyłam się! Śmiałam się. Śmiałam się...

Szłam przez park. A później zaczęłam uciekać... Uciekałam. Uciekałam! Uciekałam...

Przed tym czego zobaczyć nie potrafiłam...
Przed tym czego zobaczyć nie ziściłam...

Ale to byłeś Ty, ja to po prostu wiem. Nie mogło być przecież inaczej!
Po prostu nie mogło...
Więcej Komentarz