Przez trzy lata jakie minęły od „Black To The Blind” Vader nie próżnował. Najpierw ukazała się ciekawa i odważna EPka „Kingdom”, z najwolniejszym w karierze, ale bardzo fajnym utworem tytułowym i gdzie oprócz tego są, między innymi, elektroniczne remixy dwóch utworów z „Black To The Blind”. Następnie zaś uwieńczenie mnóstwa światowych występów na koncertówkach „Live In Japan” i wydanym na video „Vision And Voice”. Szczególnie ta pierwsza zrobiła na mnie ogromne wrażenie i katowałem ją niemiłosiernie jako kwintesencję wielkiego sukcesu i koncertowego geniuszu. No, ale nie można w nieskończoność odcinać kuponów od zdartych już płyt i trzeba było dostarczyć wygłodniałej gawiedzi nowych emocji. Tak przyszedł rok 2000, a z nim album „Litany”. Jak przystało na największych, Vader nie zawiódł i po raz kolejny we wspaniały sposób wpisał się na czarne karty historii death metalu.
leprosy : Wyszła im ta płyta, w mojej opinii ostatnio warta uwagi choć wiadomo,...
zsamot : Jeden z obowiązkowych krążków Vadera. Plus genialne tekstowo Col...