A cóż to za świetlana postać wynurza się z głębi bezkresnego oceanu i roztacza wokół siebie tęczową aureolę? Syrena to, nimfa jakaś czy bogini? A gdzie do tego są delfiny? Dlaczego kurwa nie ma delfinów? Różowych, żółtych, rubinowych, turkusowo-seledynowych. No dobra delfinów nie ma, ale po rozwinięciu okładki ukazuje się skrzydlate serce na tle błękitu. No, chociaż to dobrze. I wszędzie dookoła nieskończenie odległy, spokojny ocean. Można zanurzyć się w nim, by już nigdy się nie wydostać. A wszystko to na „Elements Pt. 1” – dziewiątej płycie Stratovarius.