że świat nie skończył się jeszcze
poinformował mnie telewizor
ciuchy kawa stolec w tej właśnie
kolejności
jedno oko zawieszone w ekran
drugie topię w jasnym całkiem
już niebie
ciało młodego człowieka
w czarnym worku polityków problemy
globalne lecz nic nie znaczące
dla pana na dworcu
smażone krewetki i chuda
modelka o chorych oczach
poranni goście w moim domu
elektronicznie wrażliwi na przycisk
power-off znikają
w jasnym punkcie na ekranie
chłodne powietrze wewnątrz budzi
snem płuca pełne
w jednej sekundzie tysiące serc przestają
pompować życie dla wielu wegetacją
nazwane
nieliczne psy w pośpiechu
przemykają gnane ręką biologii
cisza jeszcze na osiedlu zamkniętym w ramy
niezliczonych pudeł szybko
postawionych rękami budowniczych
złotej ery peerelu