Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Poezja :

Impresja

Błysk światła w kawiarni na rynku. Podobny do wschodzącego słońca, na tle szarego nieba. Śmiech ludzi przy stolikach. Ich śmech zdawał się mieć kolor i kształt.Niepodobny do niczego, co jest na tym świecie.Wznoszący się wysoko do gwiazd, gdzie wszystko się ze sobą łączy. Muzyka dobiegająca z każdego zakątka miasta. Starająca się zostawić swoje piętno na przyszłe wieki. Powoli wypełnia każdy zakątek, usypiając cisze. Która tu ma swój idealny dźwięk, lekki odgłos grających świerszczy, szumu ciepłego wiatru i czasem kropli deszczu na parapetach. W powietrzu unosił się specyficzny zapach. Pełen słodyczy i spokoju, woni kwiatów i ożeźwiającego zapachu Wisły. Wijącej się jak błękitna wstążka na zielonej trawie, a drobne kamyczki rozsypane dookoła to domy i pomniki. Stojące nieruchomo, milczące, zaklęte w wieczny sen, mający trwać już do końca. Spoglądają martwymi oczami na brukowane uliczki. Po których czasem przejedzie dorożka.Niczym Biała Dama snująca się po króżgankach Wawelu. A czasem na spokojne niebo wkrada się szaleństwo. Tysiącem barw tryskają fajerwerki, powoli rozkładając swe macki, jak pająk tkający sieć. Z ulicy słychać krzyki ludzi, błyskają kaskady światła, zalewają ulice-jakby tęcza spadła z nieba.
Ktoś mógłby powiedzieć to tylko noc, jednak dla mnie ta noc jest pomieszaniem rzeczywistości i iluzji.Jednak co jest tu prawdą a co fikcją....
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły