Jak mogłabym ukraść Twoje spojrzenie?
Zachować je na wieki
W lochu przy moim sercu
Posiąść umysł
I wiedzieć że to koniec
Pustki
Lecz wciąż
Widzę Cię
W każdej mijanej duszy
Ciągle pamiętam
Kolor pocałunków letniego wiatru
Czy mogłabym zapomnieć?
Deszcz zaczął padać
Niszcząc co złączone
Lekko odwrócę głowę od okna
I z czystym sumieniem
Pokoloruję zżółkłe kartki
Rozświetloną śmiałością mych myśli