Na cmentarnej ziemi, pomiędzy nagrobkami stoją dwie istoty... To on i ona....
Przybrani w czerń, zlewają się z ciemno-granatowym niebem. Ona ma długą, czarną jak kruk suknie, ciągnącą się za jej obliczem. Jasną, bladą twarz przykrywają kosmyki długich, ciemnych włosów. Na ustach widnieje czarna szminka, a wokół oczu czarne ślady.
On zaś przybrany jest w czarne dżinsy i czarną opinającą mięsnie koszulę i długi czarny płaszcz, tak jak ona ma długie ciemne włosy opadające zgrabnie na bladą twarz.
Wokół nich cisza...grobowa cisza i zapach zgniłych jesiennych liści. Wiatr nie wygwizduje wesołych pieśni, ani nie straszy mrocznymi odgłosami...W tej niezwykłej ciszy on ją przytula, ona obejmuje go czule. Wtedy on zniża swą głowę i zbliża usta do jej szyi. Całuje ją czule i namiętnie, a ona całkowicie poddaje się jemu, jego pieszczotom.
Nagle on przestaje ją całować i prostuje się. Patrzy jej prosto w ciemne oczy, ona odwzajemnia spojrzenie i daje mu znak skinieniem głowy. On całuje ją w usta i ponownie pochyla się nad jej szyją. Całuje delikatnie, po czym ostrożnie odchyla nieco szyję partnerki i wbija swe białe kły w delikatną skórę i pije jej słodką krew. Z jej ust wydobywa się westchnienie i drobny jęk. Nie z bólu lecz z przyjemności, rozkoszy i podniecenia. Nagle on czuje, jak jego partnerka powoli osuwa się w jego objęciach. Wtedy przestaje pić jej krew i ostrożnie wyjmuje kły z jej ciała, zostawiając dwa okrągłe ślady. Nadal mocno ją trzyma. Patrzy w jej oczy. Są nieprzytomne .Kładzie jej bezwładne ciało na jednym z nagrobków i przytula ją mocno. Po paru minutach nieprzytomna otwiera oczy. Patrzy w jego zmartwione oczy. Uśmiecha się ukazując białe kły, takie jak jego .Przy jego pomocy podnosi się. Odzyskuje siły. Na ich twarzach widać szczęście. Przytulają się ponownie. Teraz nie zlewają się tylko z niebem, ale też ze sobą... są jednością. Od teraz już na zawsze będą razem...
na zawsze...