Siedział sobie Johan Edlund na swojej szwedzkiej prowincji, raczył się grzybami halucynogennymi własnej hodowli i przekładał swoje doznania na dźwięki i słowa. A gdy już nazbierał dostateczną ilość materiału, zwołał zespół i wyjechał na trzy miesiące do Niemiec, aby nagrać „Deeper Kind Of Slumber” – płytę jeszcze bardziej odległą od metalu, ale też znacznie odmienną od „Wildhoney”. Płytę, która rozpoczyna nowy, gotycko-rockowy rozdział w historii Tiamat.
O tym jak powstawała ta muzyka dowiaduję się ze swojego jubileuszowego wydania płyty Century Media, które ukazało się, z inną okładką, na dziesięciolecie albumu. Jest to bogata wersja, z twardą obwolutą, grubą książeczką i mnóstwem zdjęć oraz grafik. Widać na nich jaskrawość barw, plątaniny obrazów i nienaturalność pozycji. Narkotyczne wizje roztapiają się w światłocieniach i przekładają na płynącą muzykę.
Szczególnie widoczne jest to wa „Four Leary Biscuits” i następującym po nim, „Only In My Tears It Lasts”. Pierwszy bezpośrednio odwołuje się doaz ciasteczek z marihuaną i przedstawia orientalny odlot w instrumentalny wir wrażeń podsycanych świetną grą sitara, fletu i wiolonczeli. Do tego takie perskie, kobiece zawodzenie tworzą utwór naprawdę wciągający i jeden z moich ulubionych na tej płycie. Przechodzi to nagle w elektroniczny błogostan drugiego z tych numerów. Klimat bardzo spokojny i kojący, ale wkręcający i ze smutnym tekstem, opowiadającym o wycięciu starych dębów w rodzinnej okolicy Johana, które pozostały tylko w jego łzach.
Elektroniką nafaszerowany jest również, podobny w swojej tonacji, „The Desolate One”. Wchodzimy tu w zupełnie inne wymiary podświadomości niż na „Wildhoney”, nie mówiąc już o poprzedniej twórczości. To naprawdę sprawia wrażenie jakby się śniło. Jest takie błogie i odległe, wprawiające w odrętwienie. Bardzo podobnie jak w następnym „Atlantis As A Cover”. Również „The Whores Of Babylon” jest mocno elektroniczny, choć tu tempo i pokłady energii są już na większych obrotach.
Zaczyna się jednak zupełnie inaczej. „Cold Seed” to jedyny na płycie prawdziwie przebojowy numer. Jest oparty na prostym, ale bardzo chwytliwym riffie oraz prowadzącym słuchacza, jak po sznurku, nęcącym śpiewie. Zajebisty kawałek, przy którym głowa sama zaczyna się bujać i nie dziwne, że stał się szlagierem koncertowym Tiamat.
To jednak jedyny taki moment. Znaczna większość jest delikatna i stonowana. Taki „Teonanacatl” brzmi wręcz jak kołysanka dla dzieci, instrumentalny „Kite”, z obojem w tle, jak muzyka filmowa, a kończący album utwór tytułowy zatapia w przedawkowujący, wieczny sen, po którym trzeba chwilę ochłonąć, żeby wrócić do szarej rzeczywistości.
„Phantasma De Luxe” i „Mount Marylin” również pasują klimatycznie, choć są to kawałki gitarowe i bardziej przypominające drugą część „Wildhoney”. Łączy je też wyrafinowana poetyka, trudna do zrozumienia i ze sporą ilością słów, których nie znam nie tylko ja, ale również oba słowniki, z których na co dzień korzystam.
Wersja wznowieniowa, którą posiadam, zawiera jeszcze alternatywne wykonanie „Only In My Tears It Lasts”, różniące się komputerowymi podkładami i trzy teledyski. Są to oficjalne video „Cold Seed”, „Alteration X 10” ze studia i koncertowy „Phantasma De Luxe” z precyzyjną i wnoszącą wiele do utworu, grą świateł.
Tak więc dużo tych atrakcji i to nie tylko na reedycji. „Deeper Kind Of Slumber” to długa i sentymentalna podróż poprzez różne stany percepcji, malownicze krajobrazy i przepastne otchłanie nieskrępowanej wyobraźni. Można się w tym zatracić i nawet nie zauważyć kiedy minęła ta godzina. Można uschnąć w tej hipnotyzującej drętwocie i ocknąć nagle, po końcowych dźwiękach. Trzeba tylko spróbować.
Tracklista:
01. Cold Seed
02. Teonanacatl
03. Trillion Zillion Centipedes
04. The Desolate One
05. Atlantis As A Lover
06. Alteration X 10
07. Four Leary Biscuits
08. Only In My Tears It Lasts
09. The Whores Of Babylon
10. Kite
11. Phantasma De Luxe
12. Mount Marilyn
13. A Deeper Kind Of Slumber
Wydawca: Century Media Records (1997)
Ocena szkolna: 5