Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Stillnox - Aten

Mercury, Stillnox, Martin Seraphin, La Toya, Gregor Ros, Aten

Po wydaniu debiutanckiego albumu „Mercury”, Stillnox znów stał się zespołem, gdyż do współpracy z Martinem Seraphinem wróciła La Toya, a za elektroniczne dźwięki odpowiedzialny został Gregor Ros. Paradoksalnie spowodowało to, że nowa płyta „Aten” powstała przy udziale mniejszej liczby osób, gdyż nie trzeba było sięgać po pomoc z zewnątrz i to trio poradziło sobie z całością samodzielnie. W świat starożytnego Egiptu zabiera nas więc paleta synth industrialnych piosenek śpiewanych przez duet wokalistów.

Ten Egipt to taki bardziej graficzny wyznacznik, niż faktyczna tematyka, bo na jego podstawie ułożone są tylko dwa utwory. Reszta opowiada raczej o uczuciach, które uzyskują ulotne oraz przestrzenne barwy i postaci. Muzyka Stillnox jest bardzo wyważona, posuwająca się dostojnie i dbająca o to by łagodnie przelecieć nad światem, nie wyrządzając nikomu krzywdy, a raczej ukoić, otulić i wlać w serca ciepło i otuchę.

Najefektowniej wychodzą duety i trochę szkoda, że jest ich niewiele. Sam wokal Martina jak dla mnie jest zbyt miękki i w wielu miejscach mi nie podchodzi. W parze natomiast efekt jest znacznie lepszy. Doskonałym tego przykładem jest jedyny polskojęzyczny utwór „When The Man Is Lost”. Zwrotki, a szczególnie refren, w wykonaniu Martina moim zdaniem nie są dobre, ale już wspólny refren jest jednym z najlepszych momentów na płycie. Drugim takim jest „Fade Away”, który ma świetny rozluźniający klimat, a La Toya potrafi w nim zauroczyć i wprowadzić w atmosferę całej następnej godziny.

W ogóle uważam, że początek płyty jest lepszy niż jej dalsza część i muzycznie najwięcej się dzieje w „Spellbound” i „War Of The Worlds”, przy których najbardziej można popląsać. Później następuje za to najspokojniejsza i najbardziej nostalgiczna piosenka „Broken Flower”, a zaraz po niej podniosły i pełen blasku cover Duran Duran „Ordinary World”.

„Aten” zaczyna się obiecująco, takim fajnym starożytnym motywem, ale jego wyjątkowość szybko ucieka, co potwierdza się też w następnych kawałkach. Po burzliwych początkach powraca taka stateczność powodowana głownie przez manierę wokalną Martina, która raczej spłyca obraz niż nadaje mu wielkości, co niestety powoduje pewną monotonię. Może się czepiam, ale ja tego wokalu po prostu nie kupuję. Dla mnie jest za łagodny ale to już kwestia gustu. Znacznym urozmaiceniem jest za to operowy damski śpiew w „Awake”, więcej pod tym względem dzieje się też w „Razor Blade”. Od razu widać różnicę. Spokój dominuje za to w „Amarna”, a zamykający album „Nefretiti” jest już zupełnie inna wizją, przesączoną tajemniczością i szeptami.

Kilkudniową przygodę z „Aten” kończę z mieszanymi uczuciami i (znów) nie było mi łatwo napisać recenzję Stillnox. Cały czas biję się myślami, a kolejne odsłuchy nie dają mi jednoznacznych wskazówek i odpowiedzi. Jak włączam „Fade Away” to jest zajebiście i podejście mam optymistycznie, jak się kończy „Nefretiti” to znowu nie wiem. Z jednej strony jest dużo fajnych momentów i wciąż rozprzestrzeniającej się rozlegle muzyki, ale z drugiej brakuje takich wzlotów, eksplozji, kulminacji uniesienia, żeby tak naprawdę odjechać i dać się porwać wirowi emocji i entuzjazmu. Więc zostawiam Was z tym lekkim uczuciem niedosytu, żebyście przekonali się sami  co o tym sądzicie. Na pewno warto spróbować.

Tracklista:

01. Fade Away

02. Spellbound

03. War Of The Worlds

04. Broken Flower

05. Ordinary World

06. When the Man Is Lost

07. Aten

08. Noctnitsa

09. Awake

10. Razor Blade

11. Amarna

12. Nefertiti

Wydawca: Stillnox (2020)

Ocena szkolna: 4

Komentarze
Merenbast : Taka ciekawostka; wszystkie utwory związane z Egiptem na tej płycie zwi...
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły