Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Blog :

Psychoza I

A głosy wołają o pomoc. Wyrywasz sobie serce, kawałek po kawałku, zgodnie z tym czego cię nauczono – że życie musi boleć, byś życiem je mógł nazwać. Krew z rany otwartej tryska, pewnie też o życiu świadczy, szkoda że się kończy i ona i życie. Aż po życia kres.... No to muszę jeszcze cię zabić i będziemy kwita, a później co? Ten kres, za kresem kredens z nalewką za szybą, dziwnie czerwoną. Czekaj, czekaj to krew mamusia utoczyła tacie i trzyma. 

 Musi być święta... bo taka ładna karafka. Napijmy się na mszy w naszej intencji, pochowajmy ją ze sobą, za święta dla świata, zbyt mokra dla taty. Więc bez powodu żyły mu wyschły, pies zauważył więc ciało osikał, kilka kropel i na te żyły poleciało. Za późno bo tata już nie oddycha. Lecz pies niezrażony, liże po twarzy, jakby powietrza chciał mu wpuścić między szczerbate zęby. Bo tata stary, i stare jego nawyki zwłaszcza te złe. A teraz ta krew i ta karafka, niezła groteska. Mamy jakoś dziwnie nie ma, wczoraj była, po tłustych włosach mnie pogłaskała, obiecała że szampon mi kupi. Widocznie zapomniała, albo sama ma brud na rękach. Albo jedno i drugie. W pokoju piosenka, przy tapczanie pobrzmiewa. Tata by wyłączył bo o szatanie śpiewają, ale tata martwy. Ciekawe czy żałuje że o nim nie słuchał, gdy teraz w piekle się pali. Bo mama mówiła że tak z nim właśnie będzie, że tak nam zapłaci za te krzywdy co i teraz i przed laty nam wyrządzał. Fajnie, fajnie tylko kto dostanie te pieniądze, bo tata nie żyje a ja jestem głodny. Zjadłbym i tatę ale pies osikał, to mi wstyd. Psu jednak nie, i liże podłogę. Ta krew co mama jej nie zebrała, musi mu smakować, a i mama się ucieszy bo mniej będzie sprzątania. Może temu wyszła, bo ta podłoga ją przerosła. Pies pewno głodny, powrotu pani czeka, to sprząta po swojemu, jak umie. Chciałem mu pomóc ale warknął gdy podszedłem. Groteska. Tata chciał zabić go szpadlem. Pamiętam. Plan był genialny gorzej z wykonaniem, bo mama psa bardzo kochała. Męża zabiła by psa uratować. I choć to kobiety pytają o drogę, ona wiedziała jak postąpić. Pies teraz liże tatę po rękach, Piesku! Te ręce chciały cię zabić! Ale ciiii.... Wróciła mama. Nie ma szamponu, to zauważyłem od razu. Wchodzi do kuchni, idzie na tapczan, boję się że "szatana" wyłączy. Siada obok, uśmiecha się i żyły pruje na naszych oczach. Podchodzi do mnie stawia pakunek i nóż na podłodze, tyle że kładzie. Mówi: Patrz córuś, kupiłam karafkę! Ja mówię: "szamponu zapomniałaś i co teraz? Jak włosy umyję. I kto mnie nakarmi?" Mama nie odpowiada bo traci przytomność. Stłukła karafkę. I kto to posprząta? Maks mówi, że nie on, a ja nadal jestem głodny...


Policja przyjechała. Zabrali mnie z domu. Maksa zabili całkiem przypadkiem, drzazga z framugi wbiła mu się w tętnicę gdy drzwi wyważali. Widziałem. Prosiłam by wzięli, to ja oprawię i będzie może na jutro na obiad. Ale mówili że w aucie mają hot-dogi. Parówka z bułką i keczupem – niech będzie. Jak się okazało bez bułki i keczapu. Choć, nie, keczap się pojawił gdy się stawiałem. Parówki nie zawsze są zdrowe. Zły dotyk boli, ale to dobrze bo wiesz że żyjesz. Ja się przyzwyczajam a wy? Ciii słyszę głosy. Jak wołają o pomoc.

A jutra nie będzie, aż po życia kres...

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły