Pain to solowy projekt Petera Tätgtrena z Hypocrisy. Narodził się w 1996 roku, a jego istotą miało być połączenie death metalu z dźwiękami industrialnymi. Pierwszą tego oznaką był album „Pain” wydany w roku 1997. Faktycznie dużo tu warstwy komputerowej i żywszych fragmentów, ale i tak całość przyjmuje bardzo depresyjny charakter.
Widać to już po tytułach, a obraz dopełniają wyjątkowo pesymistyczne teksty. Ich bohater zupełnie nie radzi sobie z trwaniem w rzeczywistości, a jego beznadziejny żywot jest jedną wielką męczarnią i poszukiwaniem drogi do jej skrócenia. Życie uwiera go i dusi, a wszystko dookoła zdaje się być źródłem tragedii. W tej sytuacji trudno by było o radość z muzyki, ale zawsze można przyłączyć się do tego upadku psychicznego i wyciągnąć z tego jakąś cząstkę dla siebie. W kotłującej się beznadziei kryją się bowiem wątki osładzające drogę donikąd i sprawiające, że nie jest ona taka straszna jakby się mogło wydawać.
Już od początku zaczynamy na kolanach, ale za to w mocnym i melodyjnym stylu. Krzyk rozpaczy jest pociągający, gitary potrafią go odpowiednio ukierunkować, a elektronika nadaje mu wręcz wykwintnej oprawy. Słychać, że jest to smutne, ale ten smutek ma swoją siłę oddziaływania. Potrafi nie tylko wsiąść na psychikę, ale i zatroszczyć się o wyobraźnię. Jeszcze gorzej jest po chwili, kiedy już mamy pętlę na szyi. Numer zaczyna się wolniej, ale po chwili już pędzi szalenie, choć z tej pułapki zwanej życiem nie ma drogi ucieczki. Na koniec pojawia się świetlisty pasaż, który zwiastuje odejście szaleńca.
Najwięcej technicznej dyskoteki serwuje „Learn How To Die”, który zarazem ma mnóstwo metalowej siły rażenia i razem wytwarza iście wybuchową mieszankę, „Don’t Let Me Down” jest za to bardziej nostalgiczny z rozemglonymi wokalami. Cała płyta jest burzliwa i obfituje w zmienności. Tempa często przyspieszają, a i natężenia wzrastają. Dużo tu mocy, a elektronika zazwyczaj spełnia rolę wzbogacającego tła, niejednokrotnie wychodząc jednak przed szereg i wspomagając utwory swoją spontanicznością.
Już „Choke On Your Lies” jest wolniejszym kawałkiem, ale prawdziwie zgubnym końcem udręki jest „The Last Drops Of My Life”. Życie uchodzi z nas powoli i spokojnie. Jakbyśmy jeszcze za świadomości wznosili się ku nicości, przy akompaniamencie klawiszowego chorału i szepczących słowach rapsodu: „Taste the last drops of my life, that vanished into the black sun…”
Tracklista:
1. On Your Knees (Again)
2. Rope Around My Neck
3. Learn How To Die
4. Don’t Let Me Down
5. Breathe
6. Greed
7. Choke On Your Lies
8. Last Drops Of My Life
Wydawca: Nuclear Blast (1997)
Ocena szkolna: 4+