Gdy wyjąłem płytę No Man Eyes z pudełka, odniosłem całkowicie mylne pierwsze wrażenie co do jej zawartości. Nostalgiczna okładka, a także nazwa zespołu i tytuł płyty wskazują raczej na klimaty z pod znaku gothic / doom. Tymczasem No Man Eyes to czysty heavy metal o powermetalowym zabarwieniu. Zespół pochodzi z Genui i istnieje od dwóch lat. Debiutancka płyta „Hollow Man”, która ukazała się w czerwcu za sprawą Mighty Music jest w ogóle ich pierwszym wydawnictwem. Składa się na nią pięćdziesiąt minut materiału ujętego w jedenaście pozycji, z czego pierwsza i ostatnia są znacznie krótsze od pozostałych i pełnią rolę wstępu i zakończenia.
Jeżeli ktoś lubi tego rodzaju granie to po kilku przesłuchaniach płyta na pewno może mu się spodobać. Jest na niej sporo konkretnego gitarowego grania okraszonego ostrymi solówkami. Riffy są skoczne i dynamiczne, a do tego jest sporo melodyjnych, wysoko zaśpiewanych refrenów, które pozostają w pamięci. Naprawdę można tu znaleźć hiciory. Polecam na przykład „Killing The Liar”. Co bardzo ważne, tempo jest utrzymane od początku do końca. Nie ma tu żadnego zawodzenia, zamulania i innego żałosnego balladowania. Heavy metal to heavy metal.
Z wyjątkiem odrębnych wątków jak w „Constantinopolis” i „Rock And Roll”, teksty traktują o przeznaczeniu, sensie istnienia, życiu po śmierci. W pełniącym rolę outra „Revelation” następuje tytułowe objawienie. No man eyes kiedykolwiek widziały Boga. Nie widzimy większego obrazu. Objawienie jest przeznaczone dla no man eyes. Następują ostatnie tchnienia człowieka i samobójczy strzał w głowę. Tak, on już widzi to czego nie zobaczą no man eyes. Pozostałych zapraszam do sprawdzenia „Hollow Man”.
Tracklista:
01. Strive
02. Hollow Man
03. Isolation
04. Silent Weapons for Quiet Wars
05. Costantinopolis
06. Killing The Liar
07. Forsaken By The Light
08. Until The End
09. Rock & Roll
10. Mystery Of Life
11. Revevlation
Wydawca: Mighty Music (2013)
Ocena szkolna: 4+