Na trop tego zespołu wykonującego gatunek nigdy dotąd niecieszący się moim uznaniem, a nazywany przez znawców tematu groove metalem wpadłem zupełnie przypadkiem, podczas jednej z audycji radiowych. Pokazano tam jeden z utworów grupy Lamb Of God, pochodzący z ich pierwszej płyty "New American Gospel". Sam do końca nie wiem czy to jakaś chwilowa niedyspozycja czy może senność (pasmo leciało, bowiem w godzinach nocnych), doprowadziły do tego, że kawałek nie dość, że mnie zaciekawił, to jeszcze stał się wstępem, do jeśli nie dyskografii zespołu, to, chociaż ich pierwszej płyty. Tak, więc pewnego dnia usiadłem do albumu Amerykanów i oddałem się ich muzyce. Wynik tej przeszło 30 minutowej przygody muzycznej przerósł moje najśmielsze oczekiwania.
Płyta właściwie już po trzecim utworze okazała się tworem jednolitym. Wciąż mocny, szybki metalowy riff, galopująca perkusja i ten charakterystyczny głos. Jednym zdaniem potęga i majestat sceny metalowej. Szczerze mówiąc pierwszy utwór jak i drugi nie przyparł mnie do muru. Im jednak dalej, tym album zyskuje na brzmieniu, i tak "In The Absence Of Sacred" (utwór trzeci) kupił moją duszę całkowicie. Niesamowite partie wokalne. Pełne ekspresji, pełne tajemniczości krzyki głównego wokalisty grupy scalone w jeden twór z potężnym riffem gitar to naprawdę prawdziwa gratka dla fanów tego typu brzmień. To samo tyczy się czwórki, wyczuwalna moc przekazu w każdej sekundzie piosenki. Piątka wita nas nieco industrialnym wstępem, który jednak odchodzi w niepamięć po paru chwilach, zostawiając miejsce na scenie tylko dla wyrazistego metalowego grania. Następny utwór raczej kojarzy się z patetyczną, ciężką grą niż z rozwrzeszczaną galopadą gitary i perkusji. Gitara wiodąca zachowuje się tutaj niezwykle. Pełno tu pauz, które pozwalają rozejść się dźwiękom po wszystkich kątach duszy. W końcu jednak nadchodzi oczekiwany power, jest on jednak bardziej dojrzały niż we wcześniejszych kompozycjach. "The Subtle Arts Of Murder And Persuasion" to kolejny dobrze pomyślany bardzo techniczny kawał metalowego grania, i choć słowa nie wiele mówią, to bardzo przyjemnie kiwa się głową w rytm perkusji. Świetna, przestrojona gitara jest tutaj duszą utworu, nadaje mu ten niepowtarzalny charakter. "Pariah" wita nas kolejnym industrialnym króciutkim wstępem, by za chwilę ponieść nas w wir prawdziwej metalowej zawieruchy. Znowu bolesna, przesterowana gitara ma swoje pięć minut. Wyłania się z fal mrocznej toni dosłownie na chwilę, ale zapada w pamięć na bardzo długo. Ten kawałek stoi moim zdaniem na bardzo dobrym poziomie i śmiało można go nazwać ważnym utworem albumu. Przed ostatni utwór wita nas solowym popisem perkusisty, po czym pod jego brzmienie "podłącza się" wibrujący w uszach dźwięk gitary. A dalej? Od dawna wałkowany, ale wciąż niezniechęcający ten sam groove metalowy temat. O ile "Pariah" jest ważnym elementem płyty, o tyle utwór 10 - najważniejszym. Pełno tu psychodelicznych elementów, dźwięk wręcz porywa, wiąże i rzuca na pożarcie. Krótko mówiąc "New American Gospel", zachwycił mnie swoim brzmieniem, choć spodziewałem się czegoś zupełnie odwrotnego. Po za tym pierwszy raz po przesłuchaniu studyjnego albumu zapragnąłem wybrać się na koncert jego twórców, a to chyba dość pokaźny argument na korzyść tej płyty i jej twórców - groove metalowego Lamb Of God!
Tracklista:
01. Black Label
02. A Warning
03. In The Absence Of The Sacred
04. Letter To The Unborn
05. The Black Dahlia
06. Terror And Hubris In The House Of Frank Pollard
07. The Subtle Arts Of Murder And Persuasion
08. Pariah
09. Confessional
10. O.D.H.G.A.B.F.E.
Wydawca: Metal Blade Records (2000)