Ile wersji tyle okładek. Trzecia płyta Kat „Bastard” ukazała się w przeróżnych wariacjach wizualnych, choć główne obrazy są dwa, tylko podane w odmiennych otoczkach. Ten pierwszy, oryginalny jest nie tylko nietypowy i odmienny od poprzednich grafik zdobiących płyty Kata, ale i wstrząsający. A przecież to dopiero początek. Wzmocniony o nowego basistę i dodatkowego gitarzystę zespół znacznie rozwinął się muzycznie, ale i zaatakował niespotykanym, nawet jak na nich, dotychczas słowotokiem.
„Człekowstręt tryska z moich ust. Parszywy kraj.” Początek „Zawieszony Sznur” nie pozostawia wątpliwości, że czeka nas tu pełne szaleństwo, a to co dzieje się dalej to już przechodzi ludzkie pojęcie: „Rodny skurcz… Już wtedy miałem zgnić (…) Ropa lała mi się z ucha.” Mroczne, niedorzeczne, wypaczone i powykręcane obrazy są domeną wszystkich utworów, a w dodatku idealnie wpasowują się w muzykę: „Coś we mnie łka – to mój syn, maleńki zwierz”. To „Bastard”. Pięknie układający się w techniczne łamańce, ale z zachowaną chwytliwą linią melodyjną. Albo w „W Sadzie Śmiertelnego Piękna”: „Czarną karetą odjeżdża w zapomnienie. Czarną karetą wybiera się na piwo”. Takich momentów jest tu wiele, choć trzeba zaznaczyć, że te kawałki nie są wcale jakimiś wielkimi hitami, jakie Kat miał już przecież w dorobku i to w niemałej ilości. One są inne. Staranniejsze, dokładniejsze technicznie, długie i bardzo rozwinięte instrumentalnie. Jest tu kawał doskonałego thrashu z dużą ilością świetnego grania. Najlepszy według mnie jest „Zawieszony Sznur”, który oprócz wyśmienitego, wpadającego w ucho tekstu, ma także klimatyczny chórek i najlepsze solówki. Dużo poplątanego grania prezentuje „Piwniczne Widziadła”, mnóstwo dobrej muzyki znajdziemy też w „Odmieńcy”. Zresztą są to dwa kolejne wyśmienite numery, a w tym drugim można przebierać w cytatach jak w rękawiczkach. Ja postawię na „Choć ty do mnie przeklęta! Ja nie eunuchów żak.”
Takich numerów jest sześć, a na koniec jeszcze ballada. Samo słowo ballada może, a nawet powinno, kojarzyć się negatywnie, jako coś zupełnie niepotrzebnego i psującego płytę metalową. Nie w tym wypadku jednak. „Łza Dla Cieniów Minionych” to tęskny i smutny utwór, który wyszedł Katowi wprost idealnie. Jest w nim coś takiego zimnego, pustego, płaczliwego. Coś przy nim za gardło ściska i aż ta łza naprawdę zaczyna się kręcić w głębi oka. Kto nie czuje sentymentu do tej piosenki? Któż nie zna jej na pamięć? Jak pięknie ona brzmi, gdy ją śpiewa cała hala, jak pięknie ją śpiewał cały Spodek: „Okręt mój płynie dalej. Gdzieś tam…”
Tracklista:
1. W Bezkształtnej Bryle Uwięziony
2. Zawieszony Sznur
3. Bastard
4. Piwniczne Widziadła
5. W sadzie Śmiertelnego Piękna
6. Odmieńcy
7. Łza Dla Cieniów Minionych
Wydawca: Megaton (1992)
Ocena szkolna: 5+