Z cyklu "perły z lamusa" dziś jako danie główne niemiecki Jumpin' Jesus. Pod tą zabawnie brzmiącą nazwą kryje się deathmetalowy kwintet, który w swoim dorobku muzycznym ma jedynie demówkę i jedyny pełny album "The Art Of Crucifying", który to właśnie chciałbym zaprezentować. Choć infantylna okładka i żartobliwa nazwa zespołu mogą się wydać zniechęcające, to śmiem gwarantować, że muzyka w pełni to wynagrodzi.
Przede wszystkim muzyka zawarta na "The Art Of Crucifying" nie ma nic wspólnego z niemiecką szkołą thrashu czy death metalu. Kto się więc spodziewa muzycznej prostoty i bezpośredniości na pewno się zawiedzie i zaskoczy. Na płytę trafiło 10 kawałków i krótkie outro, które w sumie trwają ponad trzy kwadranse.Grupa zaoferowała muzykę pełną specyficznego, unikalnego feelingu, z którego znany jest Morbid Angel, tyle że polaną nieco thrashowym sosem. Nie da się ukryć, że to ekipa szalonego Treya jest tu głównym źródłem inspiracji - poczynając od szalonych, pełnych fantazji solówek, poprzez konstrukcje riffów i samych utworów. Innymi słowy - grupa prezentuje bardzo wysoki poziom instrumentalny, ubierając jednocześnie swoje umiejętności w takie dźwięki, aby technika nie przyćmiła meritum kompozycji. Drugim - nieco mniejszym wzorcem na, którym Niemcy z Jumin' Jesus bazowali jest kanibalistyczna ekipa Krzysia Barnesa. Zwłaszcza w bardziej bezpośrednich momentach przerywanych zwolnieniami da się wyczuć kanibalowe mięsko.
Śpieszę jednak już uspokoić tych, którzy myślą, że mamy tu do czynienia z typowym klonem. Siłą tego wydawnictwa jest właśnie jego pomysłowość i oryginalne podejście do aranżacji. Muzycy nie stronią od delikatnych, pełnych emocji solówek, nowoczesnych, by nie powiedzieć pre-modernmetalowych riffów, niejednokrotnie korzystają z czystych, halfordowych wokaliz, tworzą wielowątkowe kompozycje oparte na intrygujących motywach. Prawdą jest, że nie zawsze brzmi to spójnie, przez co rozmywa się budowanie napięcia w utworach, ale przy takich pomysłach jestem skłonny przymknąć na to oko. Jest tu naprawdę tyle ciekawych, bujających riffów, tyle niespodziewanych zmian tempa, tyle zakombinowanych udziwnień, że nie sposób się nudzić przy tej płycie.
"The Art Of Crucifying" została okraszona naprawdę wybornym brzmieniem jak na tamte czasy. Aż dziw mnie bierze, że tak pełen inwencji twórczej album powstał właśnie w Niemczech. Szkoda tylko, że był to łabędzi śpiew tej zapomnianej formacji, o której wydaje mi się warto pamiętać. Niestety - słaba promocja ze strony West Virginia, oraz jej późniejsze bankructwo zamknęły furtkę dla Niemców na szansę zaistnienia w świecie. Jedyny album Jumpin' Jesus nie jest tworem pozbawionym błędów, ale myślę, że te 46 minut udowodni słuchaczom, że miano "Perły z lamusa" jest w tym przypadku w pełni zasłużone.
Tracklista:
01. Out Of The Unknown
02. Braincramps
03. The King Of Worms
04. Cloning The Future
05. Chaingang
06. Burnt Offerings
07. Important Gain
08. Rotten Flesh
09. Thru In4cers I's
10. Lost Yourself
11. The Preacher
Wydawca: Morbid Music/West Virginia (1991)
Harlequin : yep, naprawde miłe zaskoczenie ze strony Niemców - warto zwrócic n...