Nigdy wcześniej nie było mi dane usłyszeć o polskiej kapeli grającej muzykę "stonerową". Ten amerykański gatunek na grunt europejski przeszczepiły głównie szwedzkie (np. Spiritual Beggars) oraz angielskie grupy muzyczne. Tym czasem na południu... w Katowicach wyrósł nam zespół Jack Daniels Overdrive, więc kiedy jego czteroutworowa (nie licząc 16-sekundowych "Słów Mądrości") EP-ka trafiła w moje ręce, nie omieszkałam się zapoznać z tymże materiałem.
21-minutową zawartość wydawnictwa otwiera "The Art of Demolition". Na początku gitary brzmią nieco garażowo, później jednak brzmienie nabiera więcej głębi. Wokal Wojciecha Kałuży raz jest czysty, innym razem zachrypnięty na podobieństwo Phila Anselmo, który bezapelacyjnie stanowi dla muzyków JDO pewien wzorzec. W kolejnym utworze "Stoned to Death" zdecydowano się zastosować przesterowany wokal. Zabieg na pewno urozmaica brzmienie, jednak nie mogę się tutaj oprzeć wrażeniu, że melodie przypominają rozwiązania refrenowe stosowane w przypadku innej kapeli... Godsmack. Czy tak jest rzeczywiście, pozostawiam do oceny reszcie słuchaczy.
Po parunastosekundowej przerwie następuje energiczne "Demonize", bardziej urozmaicone niż pierwsze dwie kompozycje, z niemal bluesowym przejściem, wybijającym się basem i rytmiką przynoszącą na myśl teksańskie bezdroża. Widać i słychać, że muzycy JDO luźno poruszają się w specyfice southernowego stylu, a język angielski - co w polskim światku muzycznym jest zdecydowanym plusem - nie posiada żadnych naleciałości naszej mowy ojczystej, co jeszcze bardziej uwiarygodnia zespół na tle wykonywanego gatunku. Gitary dość zgrabnie radzą sobie zarówno z konkretnymi, twardymi riffami, jak i solówkami w wolniejszych przejściach.
Ostatni kawałek - "Come Full Circle"- posiada chyba najlepiej zbudowaną konstrukcję oraz najciekaszy riff. Pobrzmiewają tu echa bardziej stoner niż southern (tak tak, jest między tymi dwoma słowami bardzo niewielka, ale płynna granica), o czym świadczy lekko psychodeliczny początek utworu oraz późniejsza solówka. Wokal zdecydowanie lepiej brzmi zachrypnięty i nie przeszkadza w tym fakt, że od razu mamy przed oczami (i uszami) dokonania Pantery czy Down.
Nie ma co zresztą wymagać od muzyków JDO, aby grali muzykę amerykańską omiijając przy tym klasykę gatunku - ciężko byłoby zagrać dziś coś, co choć nie nawiązywałoby charakterem do wspomnianych Down czy Pantery, Black Label Society, Moster Magnet a nawet Lynyrd Skynyrd. Inspiracją w przypadku Katowiczan był sam klimat amerykańskiego południa - poczynając od stylowego logo (czaszka ze skrzydłami) po nazwę zespołu, luźno czerpiącą z "alkoholowych" tytułów płyt Black Label Society ("Alcohol Fueled Brewtality" czy też "Hangover Music"). Ta gorąca, sucha atmosfera z piaskiem w ustach domaga się polania co najmniej paru szklaneczek amerykańskiej whisky, zaś debiutancka EP-ka JDO na pewno kilku przesłuchań.
Tracklista:
01. The Art Of Demolition
02. Stoned To Death
03. Words Of Wisdom
04. Demonize
05. Come Full Circle
Wydawca: płyta wydana przez zespół (2008)
SuicideNote1 : Widziałam tą kapelę w Krakowie. Grali jako support przed DOWN. Nieźle...