Niezatytułowany split black metalowych Goat Horns i The True Endless powstał w 2002 roku i został wydany równocześnie na płycie nakładem szkockiej Aphelion Records i na kasecie za sprawą tajskiej Witchhammer Productions. Ta druga wersja, w limitowanym do pięciuset sztuk nakładzie, na pewno jest bardzo trudno dostępna. Ja mam płytę, która była dodrukowywana i rozpowszechniana w formacie CDr.
Goat Horns to jednoosobowy projekt Seana H. z Anglii, który w 1994 roku nagrał jedno demo, a potem miał aż ośmioletnią przerwę wydawniczą. Split z The True Endless jest więc jego powrotem do gry i okazją do przypomnienia o sobie. Jego muzyka to prymitywny i obskurny black metal, utrzymany w niskiej tonacji, co dodatkowo wzmaga efekt grubiańskości i takiej podłości. Muzyka ma dudniący pogłos, wzmagany przez łupiącą perkusję i studzienne gitary. Do tego jest charczący i rozmyty wokal, który przechodzi wręcz w jakieś diabelskie ryki oraz nieokreślonej maści i dochodzące jakby prosto z piekła odgłosy. Cały taki infernalny fragment pojawia się pod koniec „Black Hearts And Bloody Swords”. W ten sposób jest to strasznie złe i muszę przyznać, że materiał jest efektowny pomimo swojej gruboskórności. Pod uderzeniami prostackiej perkusji, kryją się rozmyte riffy, przechodzące nawet w solówki, a pełne grozy wokale potrafią wywołać odpowiedni nastrój. W „The Virgin Of Megiddo” pojawiają się też fajne, bliskowschodnie zawodzenia, które nałożone na szatańskie porykiwania, robią kolejne dobre wrażenie. Ciekawie robi się też w ostatnim „A Vision From The Underworld”, który sygnowany jest jako outro. Tu wchodzi już spora dawka ociężałej i gniotącej industrialności, która w połączeniu z wydobywającym się z jądra Ziemi złem, tworzy udany pejzaż jakiejś totalnej pustki i zagłady. Widać więc, że Goat Horns poszukuje i ubarwia tą swoją drogę ku ekstremistycznej obrzydliwości, a jego muzyczne barbarzyństwo broni się dziką pierwotnością i prostolinijnością przekazu.
Z zupełnie innej pozycji do splitu przystąpił włoski The True Endless. W owym czasie wydawali dużo mniejszych materiałów, a split z Goat Horns był jednym z kilku z tego roku. Ich black metal jest zdecydowanie szybszy i bardziej agresywny. Bulgocząca tępota Goat Horns natychmiast zostaje zastąpiona wojennym uderzeniem i wściekłą konwencją. Utwory galopują w rytm skocznych riffów, choć The True Endless również mają świdrujące i paranoiczne zwolnienia. Wokale ogólnie są bardziej skrzekliwe, ale i tu Szatan objawia się w chorobliwych rykach i pomrukiwaniach. Brzmienie nie jest najlepsze, a gitary odznaczają się prostotą grania, lecz, mimo to, słychać, że zespół ma coś do zaprezentowania. Nie tłuka wciąż tego samego, tylko rozbudowują swoje kawałki, urozmaicając je i zmieniając ich tempa, a nawet klimat. Jakość tego jest średnia, ale całościowo do przełknięcia, szczególnie jako splitowa całość.
Tracklista:
1. Goat Horns - Black Hearts And Bloody Swords
2. Goat Horns - The Virgin Of Megiddo
3. Goat Horns - Eternal Black Cult
4. Goat Horns - A Vision From The Underworld (Outro)
5. The True Endless - The Fear Of The Northern Sky
6. The True Endless - Necroperversion
7. The True Endless - Heretic Sinner
8. The True Endless – Outro: Tombstone
Wydawca: Aphelion Records (2002)
Ocena szkolna: 4-/3+