"Głos Lema" to zbiór dwunastu opowiadań polskich pisarzy Science Fiction, inspirowany, poświęcony twórczości i pisany w hołdzie Stanisławowi Lemowi. Książka opatrzona jest wstępem Jacka Dukaja. Utwory różnią się miedzy sobą zawartością Lema w Lemie, tak jak autorzy pomimo, iż nie należą do debiutantów, różnią się poziomem.
We wstępie Dukaj zauważa, że Lem plasuje się dokładnie na tej samej półce, co znienawidzeni w szkołach klasycy. Częściowo wynika to z oczywistej sytuacji, że obowiązkowa lektura jest katorgą. Inna sprawa, że wybór “Cyberiady” czy “Bajek robotów” powoduje, że dziś książki te są dla przeciętnego ucznia po prostu niezrozumiałe. Pomijając fakt, że dzisiejszy poziom pierwszego roku studiów odpowiada ósmej klasie podstawówki dwadziescia pieć lat temu, książki te napisane są językiem trudnym i są niezbyt reprezentatywne na tle całej twórczości Lema. Nikt nie proponuje męczyć uczniów “Doskonałą próżnią” czy “Symma technologiae” lecz już humorystyczne dzienniki gwiazdowe czy przygodowy “Eden” bardziej przybliżyłyby twórczość współczesnemu czytelnikowi. Jak pisze Dukaj “Problem z lekturą Pana Tadeusza nie polega wszak na stawianych przez litewską epopeję karkołomnych kwestiach intelektualnych, lecz na niezrozumieniu tekstu na najbardziej podstawowym poziomie, tzn. słów, zdań”. Język Lema może być także mało zrozumiały dla bardziej ambitnego “konsumenta kultury empikowej”.
Jednym z pomysłów, by to zmienić jest zastosowanie pomysłu już sprawdzonego. Początkujące zespoły rockowe, by zjednać sobie widownię zachęcają do siebie coverami. W muzyce jest powszechne, że kolejne pokolenia odkrywają klasyków, usłyszawszy ich utwory w wykonaniu artystów ze swoich roczników. I wtedy dopiero sięgały z własnej woli po oryginały. Zbiór “Głos Lema” zawiera dwanaście takich coverów nawiązujących do twórczości Stanisława Lema. Nawiązują one do niego za pomocą tematyki, stylu, idei.
Na pierwszy ogień idzie “13 interwałów Iorri”. To kawał solidnego hard SF w dobrym stylu. Pomimo, iż utwór przypomina narracją bardziej Alistera Reinoldsa to przebrzmiewają tu echa “Obłoku Magellana” i “Edenu”. Całość jest jednak uwspółcześniona i wygląda tak jakby Lem napisał, gdyby urodził się 30 lat później. Jest to historia o konflikcie życia biologicznego i cybernetycznego rozgrywająca się w scenerii ginącego wszechświata.
“Księcia Kordiana księżycowych przypadków część pierwsza i najprawdopodobniej ostatnia” to opowiadanie Rafała W. Orkana nawiązujące stylem do twórczości Lema. Mamy tu do czynienia z połączeniem “Cybreriady” i “Bajek robotów”. Historia o księciu, który postanawia zwiedzić Księżyc. Okazuje się zamieszkały, a do tego targany problemami politycznymi nie gorszymi niż na ziemi. Dobry pomysł, jednak wykonanie już grosze.
Następnie Wawrzyniec Podrzucki prezentuje ”Zakres widzialny”. To też opowiadanie bardzo w stylu klasyka. Widać tu inspirację “Edenem” czy “Niezwyciężonym”. Historia o planecie, która nie sprzyja zbytnio astronaucie w jej poznaniu. Mamy tu też trudności w nawiązaniu kontaktu z nieznaną inteligencją w stylu “Solaris”.
“Poryw” Andrzeja Miszczaka to oczywista wariacja na temat opowiadania “Rozprawa” z Opowieści o pilocie Pirxie. Historia buntu “nieliniowców” opowiedziana w trochę inny sposób, lecz równie interesujący.
Alex Guetsche i jego “Lalka” to kolejna opowieść z androidami w tle. Tło nawiasem mówiąc, jak u Lemowski “Astronautów”. Mamy tu do czynienia z historią alternatywną. Komunizm nie upadł, co więcej ZSRR ma się całkiem dobrze. Scenografia typowo Lemowska. Mars, Księżyc, ogromna statki kosmiczne i ich znakomici piloci. Do tego tajemnicza płeć przeciwna.
Joanna Skalska w “Płomieniem jestem ja” opowiada o nieudanej próbie kontaktu z obcą cywilizacją. Nie zawsze może on wyglądać tak jakbyśmy się tego spodziewali. Co jeżeli na pokładzie statku, który wylądował na ziemi znajdowałaby się po prostu kobieta w ciąży? Utwór chyba najmniej “Lemowski” ze zbioru bardziej przywodzi na myśl utwory Le Guin. Do tego zbioru dorzucony zupełnie niepotrzebnie.
“Słońce Król” Janusza Cyrana to kolejne opowiadanie, które mogłoby się w antologii spokojnie nie znaleźć. Akcja pozornie dzieje się na dworze Ludwika XIV, jednak drobne szczegóły wskazują, iż do czynienia możemy mieć z naciąganą “fantomatyką”. Wyjaśnienia nie otrzymujemy a utwór jest nadmiernie rozwleczony.
Wojciech Orliński i “Stanlemian” to lepsze podejście do “fantomatyki”, czyli rzeczywistości wirtualnej w wykonaniu Lema. Opowiadanie dziennikarza podoba mi się chyba najbardziej z tego zbioru. Jest Lem, jest humor, jest puenta i nawet wątek patriotyczny.
“Telefon” Rafała Kosika również należy do najlepszych opowiadań tego zbioru. Mąż bohaterki ginie w katastrofie lotniczej. Pomimo iż nie przeżył, zaczyna ona odbierać telefony z których wynika, że mąż żyje i wróci niedługo do domu. Oczekiwanie się przedłuża i bohaterka podejmuje śledztwo. Mamy tu do czynienia z dobrym kryminałem, a jego rozwiązanie nawiązuje trochę do skrzyń prof. Corcorana "Ze wspomnień Ijona Tichego".
Paweł Paliński i jego “Blask” to kolejne opowiadanie odstające od pozostałych w antologii. Niestety raczej na minus. Opisuje przemianę człowieka w obcą formę życia, jako zapis choroby psychicznej. Pomysł nie najnowszy, a co gorsza wykonanie takie sobie. Lema tu za grosz.
W “Opowieściach kosmobotycznych Dominika Vidmara” Filipa Haki nawiązanie do Lema mamy na kilku płaszczyznach. Swoją konstrukcją recenzji nieistniejącej książki przypomina “Doskonałą Próżnię”. Mamy tu też podobne połączenie zabawy z technologią i teorią literatury. Główny bohater Tycho Io jest parafrazą głównego bohatera “Dzienników Gwiazdowych” i “Pokoju na Ziemi”. Mamy tu też inne liczne humorystyczne nawiązania do literatury Lema, jak “Pamiętnik znaleziony w brytfannie”. Całość bardzo zabawna szczególnie dla znawców lemowskiej literatury.
Opowiadanie “Rychu” Jakuba Nowaka to zdecydowanie najlepszy utwór zbioru. Jego pełne zrozumienie wymaga nie tylko znajomości biografii Lema, lecz także innego słynnego amerykańskiego pisarza, którego losy z Lemem się kiedyś splotły. Więcej nie można niestety tutaj napisać, by nie zepsuć czytelnikowi zabawy. Można tylko powiedzieć, że Jakub Nowak doskonale odrobił lekcję z historii.
We wstępie Dukaj pisał, że w przypadku podobnych przedsięwzięć inicjatorom takich antologii łatwo przypisać niskie intencje. To, że wykorzystują znane nazwisko dla darmowej reklamy, i że spróbują sprzedać znanego autora bez posiadania praw do jego publikacji. Z pewnością nie można powiedzieć tego o tym zbiorze opowiadań. Z pewnością można by mieć uwagi co do wyboru tych a nie innych opowiadań i czy wszystkie potrafiłby zachęcić do siebie młodszego czytelnika. Niezależnie jednak od prawdziwych intencji być może autorom uda się tego dokonać.