Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Front 242 - Front By Front

Po kapitalnym "Official Version" przyszedł czas na kolejny dowód niezwykłego geniuszu prekursorów EBMu z Belgii. Płyta wydana w rok po wówczas ostatnim krążku Frontów nosiła nazwę "Front By Front" i była cudowną kontynuacją zamierzeń twórczych grupy. Jednym słowem kolejna płyta zawdzięczająca swej treści stałe miejsce w kanonie EBMowych rytmów.
Choć materiał pierwotnie wydano w 1989 roku, to już w 1992 roku doczekał się reedycji za sprawą Sony Music Enterteainment. Ponownie wydany album był wzbogacony o utwory pochodzące z dwóch EPek: "Headhunter" oraz "Never Stop!" wydanych w okolicach pierwszej wersji "Front By Front", i to właśnie temu, po raz wtóry wydanemu krążkowi, będzie poświęcona ta recenzja.

Kolejny album formacji pozwala spekulować, że grupa zdając sobie sprawę z formy, jaką dysponują, chciała wykorzystać do cna swoje możliwości kompozytorskie zapychając kolejny CD-ek samymi hitami. Znów taneczny beat, wciąż dość prosty, lecz zaopatrzony w ciekawszą strukturę współgra z tłem kreowanym przez klawisze i industrialne naleciałości w postaci wszelakich pogłosów czy efektów przywodzących na myśl wnętrza fabryk - jednym słowem wyśmienity EBM, lecz ogólnie rzecz biorąc niezbyt odkrywczy. Choć w tym przypadku nie jest to żadną wadą.

Oczywiste jest, że skoro coś komuś naprawdę się udało, będzie swoją drogą nadal kroczył, świadom dobrze wykonanej roboty. I tak jest w tym przypadku. Utwory takie, jak "Until Death (Us Do Part)", "In Rythmus Bleiben" jak również kapitalny "Headhunter V3.0", to kolejne pozycje, które stały się ponadczasowymi hymnami wczesnego EBMu, choć przyglądając się ich strukturze, nie są zbyt nowatorskie. Cóż z tego, skoro nie o strukturę a o przebojowość tu chodzi. Świetne melodie wpadające w ucho już od pierwszego razu no i ten wręcz wymuszający, choć drobne ruchy członków, rytm to mieszanka zdolna porwać do tańca, a przecież czy to techno-sieczka (z całym szacunkiem dla fanów techno) czy nieco bardziej ambitnie brzmiące EBM wciąż chodzi o dobrą zabawę! Z uśmiechem na twarzy i bez zażenowania trzeba, więc przyznać - Fronci znów się spisali!

Troszkę inaczej rzecz się ma z bonusami na płycie, więc utworami pochodzącymi z dwóch wspomnianych już EPek. Choć z gruntu to wciąż dobrze wykonane utwory obdarzone świetnym brzmieniem, a pierwsze wersje czy to "Never Stop" czy "Headhunter" odzwierciedlają ducha wcześniejszych utworów, to pozostałe nagrania okazują się nieco bardziej zróżnicowane. I tak na przykład "Agony (Until Death)" śmiało można by okrzyknąć najbardziej industrialnym kawałkiem na krążku. Jeśli zaś chodzi o "Work 242 N.Off Is N.Off" pół żartem pół serio mógłby uchodzić za utwór nawiązujący miejscami do dubstepu, choć to porównanie oczywiście jest trochę na wyrost. Zresztą ogólnie rzecz biorąc wszystkie piosenki dodatkowe wydają się być o wiele bardziej otwarte na eksperymenty, a co za tym idzie wyraźnie czuć od niech tchnienie psychodelii.

Podsumowując: Front 242 znów zaprezentował album wysoce kompetentny do ubiegania się o zaszczytne miejsce w kanonie muzyki EBM. Choć słownych przepychanek na temat wyższości "Official Version" nad "Front By Front" i na odwrót może nie być końca, to moim skromnym zdaniem oba krążki stoją, na jeśli nie jednakowym to dość podobnym poziomie, co w obu przypadkach gwarantuje kawał dobrze wykonanej muzyki!  

Tracklista:

01. Until Death (Do Us Part)
02. Circling Overland
03. Im Rhythmus Bleiben
04. Felines
05. First In/First Out
06. Blend the Strengths
07. Headhunter v3.0
08. Work 01
09. Terminal State
10. Welcome to Paradise
11. Headhunter v1.0
12. Never Stop! v1.0
13. Work 242 N.Off is N.Off
14. Agony (Until Death)
15. Never Stop! v.1.1
16. Work 242

Sony Music Entertainment (1992)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły