Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Enslaved - Blodhemn

Viking metal niemal zawsze kojarzony jest z Bathory. Po latach świetności zespołu pod koniec lat 80tych i na początku lat 90tych nastąpił marazm twórczy w tym gatunku. W zasadzie jedynym przedstawicielem tego nurtu, który został zauważony był właśnie Enslaved z płytą "Eld". Aż dziw bierze, patrząc na obecne dokonania formacji, że Enslaved był kiedyś bardzo mocno zakorzeniony w black metalu.
"Blodhemn" jest następcą "Eld". Jeszcze pamiętam, gdy w 1999 roku redaktor Metal Hammera zachwycał się surowością i majestatem zespołu określając jego muzykę mianem "wiejskiego, surowego pagan metalu". Może i było w tym stwierdzeniu źdźbło prawdy, gdyż faktycznie Enslaved od zawsze cechował się surowością brzmienia, a na "Blodhemn" jest to chyba najbardziej widoczne. Na szczęście zespół nie powiela pomysłów Bathory. Enslaved gra agresywnie, dosyć symfonicznie, ale niestety jego muzyka na tym krążku jest raczej zamknięta w sztywnych ramach. Fakt, że już na tym etapie twórczości ciężko jest porównać ich do jakiegokolwiek innego zespołu w gatunku działa tylko in plus, niemniej jednak nie uważam, aby "Blodhemn" był krążkiem porywającym. Zespół tworzy specyficzne melodie, gra w odrobinę toporny sposób, jest raczej mało elementów, które zapadają w pamięć. Klimaty viking metalowe są wyraźne, ale to black metal jest tutaj tym co dominuje. Kompozycje nie czarują jeszcze wyrafinowaniem, odwagą czy wykonaniem.

"Blodhemn" jest albumem poprawnym, ukazującym potencjał i namiastkę oryginalności zespołu. Jakby nie patrzeć jest to też chyba jedno z łatwiej przyswajalnych wydawnictw zespołu - jeszcze nie pokręcone, nie progresywne, dosyć jednowymiarowe, ale spójne. Jest to muzyka, której można posłuchać, ale specjalnych powodów do fascynacji tam się raczej nie znajdzie.

Wydawca: Osmose Records (1999)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły