Czujesz to bardziej niż ja? Prawda...? Biła pięściami w podłoże... Trawa poddawała się jej ruchom, nie miała
prawa stać niewzruszona bezwstydnie oglądając jej upadek. Nie co dzień
się umiera. Jeszcze rano była pełna chęci zdobywania świata, życia,
radości, miłości i przeżywania na nowo każdego wschodu i zachodu słońca
a teraz... cóż jej zostało? Ciche dogorywanie wśród leśnych drzew,
drzew przeznaczenia i bezsensownego chłodu dusz. Już jutro będzie
martwa, padnie na ziemię niczym głuchy pień cienisto ziemny. Nie ma
Anioła, nie ma Diabła, jest ona sama i te ostatnie godziny. Co ma
zrobić? Jak je wykorzystać? Zaraz postrada zmysły...
To nieprawda, tak nie może być.... A jednak. Udało mu się. Pozbył się zbędnego ciężaru, tych chorych myśli, które ze sobą wniosła. Zmąciła porządne życie więc musi nim płacić? Trucizna coraz szybciej krąży w żyłach... zagłusza ból obecny w duszy... Zbyt wiele bolesnych wspomnień, zbyt wiele zalanych krwią słów... Dzień się kończy a z nim nadzieje na wieczność w ramionach bez kłamstw. Miraż, któremu dała się ponieść kłuje ją w umyśle, duszę rozrywa przeciągły krzyk samotności. Już skończyły się marzenia o szczęściu, zaczęły się obawy o jej dalszy byt, byt poza czasowy i poza myślowy. Czy zasłużyła? Powinna. Czym dała po sobie poznać, że jest godna? Niczym, ale.... Nie ma żadnego ale, albo dała albo nie. Nie, ale przecież.... To nie. Nie ma wstępu, niech błąka się po równinach bezczasu. Już koniec z obdarowywaniem każdego miłosierdziem. Po cóż łzy? Na nic to! Kończ już żywot! Niech piekła zabiorą twą duszę! Należy Ci się! Ja Ci go dałam i ja mogę odebrać! Wtem nad jej omdlałym ciałem zaczęły zbierać się Anioły Ciszy i poczęły szeptać jej do ucha słowa pociechy i nadziei. Słowa ciepłe i tak odległe jej duszy... Lecz już ich nie słyszała i nie pojmowała, została odesłana do domostwa swych przodków, dawnych dni spełnionych marzeń i szczęśliwości... Już nie czuła przejmującego chłodu na nagim ciele ani ostrych słów udręki... Żyła już tylko prawdą zesłaną i ofiarowaną za istnienia milionów ludzi... Nawet nie poczuła stanu przejścia duszy...nie pojmowała stanu rzeczy i obecnego półbytu... Była, bez względu na myśli innych i teraz on jest ponad nimi i ona może dokonywać rzeczy wspanialszych i piękniejszych. Teraz ona jest Panią....