Mumia otworzyła oczy. Zobaczyła śniadą twarz kapłana pochylającego się nad nią i pokazującego swoje rozłożone dłonie. Dziesięć palców. Dziesięć tysięcy lat...
W komorze panowała cisza, pozostał tylko kapłan. W końcu i on przeszedł cicho do wyjścia, zabierając ze sobą lampę. Jasny prostokąt przejścia szybko zwężał się, gdy kapłan po raz ostatni zamykał masywne drzwi. Łoskot ostatecznego zamknięcia przejścia był ostatnim dźwiękiem, nim gęsta cisza wypełniła pomieszczenie. Płonęła pozostała, jedyna świeca. Póki żywota jej starczy, nikłym, rozedrganym płomykiem będzie rozświetlać ciemności.
Nieruchoma mumia martwym wzrokiem wodziła po ścianach i suficie komory, śledząc pełgające cienie. Dziesięć tysięcy lat...
...
To nic, że to tylko balsamy kosmetyczne i zwykłe ręczniki. I tylko Madi, masażysta. I tylko pokoik w saloniku SPA. Wrażenia, gdy atmosfera miejsca wzbudziła moją wyobraźnię - dla mnie bezcenne.