Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Blog :

Dobra śmierć

Oddech babki unosi się i opada nieregularnymi falami, które przerywane są gwałtownymi ataki kaszlu. Babka łapczywie łowi powietrze ustami. Przypomina wyrzuconą na brzeg rybę. Babka walczy z oporem własnego układu oddechowego, który najchętniej zaprzestałby pompowania powietrza do płuc.
Siedzę obok łóżka babki, ściskając w palcach jej chłodną dłoń i uspokajająco głaszczę ją co jakis czas po stygnacym czole. Nie ma juz sensu sie łudzicć- babka odchodzi i chwila ,w której wyda ostatni oddech jest kwestią dnia, kilku godzin bądź kwadransa. Śmierć czai sie gdzieś w pobliżu, zacierając z uciechy kościste łapy. Czekam na jej nadejście i modlę się, że by morderczy wymach jej kosy posłał duszę babki prosto do nieba. Tak się bowiem składa, ż e jako młoda dzieweczka babka zaprzedała duszę diabłu. Myslę, że piekielnik czeka z niecierpliwoscią w pobliżu, by porwać z umęczonego ciała obiecany łup.

Spółka z diabłem pozwoliła babce uratować od śmierci mojego dziadka, który w czasie wojny znalazł się w obozie koncentracyjnym. Jego ciemne włosy i czarne oczy, ogorzała skóra i okulary w drucianych oprawkach, były jak bilet pierwszej klasy do komory gazowej. Gdyby nie ofiara babki, to dziadek podzieliłby los kilku tysięcy innych więźniów, którzy zginęli próbujac oszukać płuca, że tłoczacy się do nich trujacy gaz jest w rzeczywistości swieżym, wiosennym powietrzem.

A jednak dziadek przeżył. W przeddzień egzekucji więźniów z jego baraku komendantowi obozu przyśnił się przerażający sen, w którym jakis anonimowy szatanek, wygladający niczym Mefistofeles z teatralnego przedstawienia o przygodach Fausta, oprowadzał go po czeluściach piekielnych i roztaczał sugestywną wizję cierpień, jakie czekają go po śmierci. Warunkiem uniknięcia gehenny miało być uratowanie od zagłady choćby jednego z więźniów obozu...

Właśnie tak, w wyniku diabelskiej interwencji mój dziadek zachował życie ziemskie, a babka utraciła wieczne zbawienie.

Od tych ponurych wydarzeń minęło kilkadziesiat lat, wielu ludzi zmarło i wielu sie narodziło. Czas biegł do przodu jak oszalały, rysujac zmarszczki na twarzy świata. I pewnego dnia świat dotarł do punku, w którym za drzwiami mojej babki stanęła śmierć, podtrzymywana pod ramię przez gentlemana z rogami i ogonem wygladającym z obcisłych pludrów. Oboje chcieli złożyć babce niezapowiedzianą wizytę, lecz tylko jedno z nich miałem zamiar wpuścić do domu. Czuwałem zwarty i czujny, gotowy podjać walkę z diabłem o duszę babki.

Agonia rozpoczęła się o godzinie siódmej wieczorem. Właśnie spogladałem na zegarek, gdy nagle poczułem jak palce babki wysuwają się z mojej dłoni i zaczynają gwałtownie uderzać o brzeg łóżka. Ciało umierajacej napięło sie jak struna, głowa odgięła do tyłu a oczy uciekły w głąb czaszki, jakby chciały zajrzeć do środka mózgu. Po chwili rozpoczęły sie drgawki, widoczny znak tego że niesmiertelna dusza próbuje sie wyrwać z cielesnego więzienia. Minęła bolesna sekunda i nagle wszystko sie skończyło. Ciało babki opadło na łózko jak pusta wylinka, a dusza zaczęła już nabierać prędkości na jakimś niewidzialnym pasie startowym, by wzleciec prosto do nieba.

Wydawało mi się, że atak piekielnych mocy nie nastąpi, że wszystko odbedzie się spokojnie i gładko, lecz nagle w pokoju, gdzie czuwałem przy babce zrobiło sie przeraźiwie zimno. Gwałtowny spadek temperatury był tak nienaturalny, ze nie mogło być mowy o pomyłce. To diabeł zjawił sie po obiecana mu duszę.

Wstałem powoli z krzesła i badawczo rozejrzałem się po pokoju. Atak mógł nastapić  z każdej strony, więc musiałem maksymalnie wzmóc czujność. Ściskając w dłoni różaniec i krzyż przyjąłem postawę bojową i wyrównałem oddech. Wokół mnie stała cisza. Przeszła minuta, dwie minuty, trzy minuty, lecz nic się nie działo. Czyżby Zły obmyślał jakis nietypowy rodzaj ataku?

Zastygłem w bezruchu, niczym jakiś wielki kameleon. Zamknałem na moment oczy, zdając się na wrażliwość uszu. I wtedy coś usłyszałem. To był delikatny chrobot pościeli. Wolno, jak najwolniej obejrzałem się za siebie. Leżące na łóżku ciało babki zmieniło nieznacznie ułożenie. Sądząc po jego układzie, trup próbował przybrać pozycję siedzącą. Miałem wiele szczęscia, że zauważyłem jego manewry. Teraz byłem juz pewien, źe szatan pragnie zaatakowac mnie podszywając się pod osobę, która kocham. nie mogłem mu na to pozwolić. Z dzikim wrzaskiem rzuciłem się ku łóżku babki, wznoszac nad głową krzyż. Trup zdążył tylko otworzyć oczy, gdy przypadłem do niego i z rozmachem wbiłem krzyz w starczą, zapadniętą pierś. Przygwożdżony do łóżka wił się na nim jak wielki, ohydny robak. Z ust trupa popłynęła ciemna, jakby na wpół skrzepła krew. Aby mieć pewność, ze nie wstanie juz więcej z martwych, okręciłem jego szyję różańcem i ściągnałem jak najmocniej potrafiłem jego końce do siebie. Gdyby ciało zachowało jeszcze pozory życia, to taka procedura uniemożliwiłaby mu oddychanie.

Po chwili było już po wszystkim. Babka znów bezwładnie lazała na łóżku, zaś diabeł, który wziął w posiadanie jej ciało, został zmuszony do odwrotu. Znów udało mi się wywalczyć dla babki zbawienie.

Potwornie zmeczony opadłem na kolana i zacząłem odmawiać modlitwę za zmarłych.

* * *

W styczniu 2010 roku wszystkie warszawskie gazety podały nastepujaca informację, skierowana do samotnych kobiet, które ukończyły 70 rok życia: "Szanowni Państwo. Pragniemy ostrzec Państwa przed grasujacym po Warszawie psychopatycznym mordercą który atakuje starsze, samotne kobiety. Psychopata zakrada się do mieszkań i morduje  mieszkanki podczas snu. Prosimy o zachowanie szczególnej uwagi i kontakt z policją, w przypadkach, gdy zauwazycie Państwo coś podejrzanego". Ogłoszenie sponsorowane było przez Komende Główna Policji.

Komentarze
Stary_Zgred : A byków stylistycznych nikt nie znalazł :P
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły