Dwunasty album Depeche Mode to zdecydowanie jedna z
ważniejszych premier tego roku. Sam czekałem na tą płytę z niecierpliwością,
zachwycony poprzednim krążkiem "Playing The Angel", a apetyt pobudzał wciąż
grany w radio rewelacyjny singiel "Wrong". O tym, że nie tylko ja chciałem jak
najszybciej zapoznać się z nową muzyką Depeszy świadczą chociażby wyniki
sprzedaży "Sounds Of The Universe".
Z czterech dostępnych wersji albumu nas interesuje oczywiście wersja podstawowa, winna zawierać wszystko, co najważniejsze dżentelmeni z Depeche Mode chcieli nam zaprezentować. Muzycy twierdzą, że przy nagrywaniu albumu opierali się na "snujących się, wywiedzionych z r'n'b i bluesa rytmów". Skojarzenie tego ze stylem Depeszów może dawać nadzieje na coś niezwykłego. I tak rzeczywiście jest, jednak z zastrzeżeniem, że nie jest to płyta dla każdego, a nawet niektórzy miłośnicy zespołu mogą poczuć się tym albumem przytłoczeni. Powstała bowiem płyta mroczna, bardzo trudna w odbiorze, gdzie wszelkie smaczki są głęboko poukrywane."Sounds Of The Universe" kontynuuje ciemny, pesymistyczny kierunek z "Playing The Angel" i mocno go rozwija. Atmosfera nowej płyty jest bardzo gęsta, momentami wręcz przytłaczająca. Dla wielu będzie to ogromną zaletą nowego albumu, inni jednak odbiorą to jak wadę. Ja osobiście muszę się trochę przyczepić do niedoboru melodii w nowej muzyce Depeche Mode, który jest szczególnie wyraźny właśnie w zestawieniu z "Playing The Angel". Dla równowagi jednak powiem, że wszelkie smaczki (na przykład gitara w "Little Soul"), jakie panowie poukrywali dla nas na tym albumie warte są, aby posiedzieć nad nim więcej razy i w większym skupieniu. To po prostu nie jest płyta na jedno czy dwa przesłuchania, wymaga ona od słuchacza więcej zaangażowania. Za pierwszym razem dostrzegamy głównie utwory żywsze, melodyjne jak "Miles Away", "Wrong", czy "Peace". Dopiero, gdy bliżej zapoznamy się z "Sounds Of The Universe", zaczynamy dostrzegać prawdziwą wartość zwartej masy mniej skocznych utworów. Sam złapałem się na tym, że dopiero po czasie doceniłem konstrukcję chociażby "Hole To Feed".
I to chyba jest siłą tego albumu - że nie wpadnie nam od razu w ucho, ale też szybko się nie znudzi, tylko przez naprawdę długi czas będzie cieszył nas odkrywaniem swoich tajemnic. Takich, jak na przykład zakończenie w postaci utworów "Jezebel" i "Corrupt" - sam miód. I właśnie aby nie przegapić takich momentów, warto do "Sounds Of The Universe" wracać.
Tracklista:
01. In Chains
02. Hole To Feed
03. Wrong
04. Fragile Tension
05. Little Soul
06. In Sympathy
07. Peace
08. Come Back
09. Spacewalker
10. Perfect
11. Miles Away/The Truth Is
12. Jezebel
13. Corrupt
Wydawca: Mute Records Ltd. (2009)